„Większość rzeczy wciąż rozbija się o budżet i możliwości produkcyjne, ale bardzo dużo zależy od pomysłu, bo można realizować dobre rzeczy ze skromnymi budżetami. Jakościowo z teledyskami jest w Polsce coraz lepiej” – mówił nam Jan Szczeniowski, Head of Production z domu produkcyjnego Makata, przy okazji premiery klipu jednego z najlepszych polskich raperów (przeczytasz więcej niżej). Jak podkreślał, żyjemy w czasach, w których trudno przewidzieć, co poniesie internet, dlatego „ten kto będzie miał na to receptę, ten będzie spał na hajsie”.
Z hajsem jeszcze bywa u nas różnie (mówił o tym reżyser Łukasz Zabłocki w tym wywiadzie), ale co do jednego można się zgodzić – kreatywność twórców polskich wideoklipów z roku na rok jest coraz większa. Najnowszy przykład to dzieło Sebastiana Pańczyka, o którym słusznie mówi się, że „czegoś takiego jeszcze u nas nie było”. I który dał nam pretekst do przypomnienia najciekawszych, najbardziej pomysłowych teledysków ostatniego 10-lecia. Bo jest co przypominać i jest czym się chwalić.
Syny „Nag Champa”, reż. Sebastian Pańczyk
„Siedzę w sklepie, wspominam stare czasy… Za chwilę zamykam, a tu wchodzą dwa białasy”… Może i wyglądają na takich bez kasy, ale klipem wyreżyserowanym przez Sebastiana Pańczyka zdecydowanie rozbijają bank. Ponoć „Nag Champa”, czyli tytuł ich kawałka, to krótka przypowieść o „przejściu na drugą stronę” i rzeczywiście cały klip – mimo że kręcony w polskich realiach – wygląda, jak z innego świata. Klimatem może przypominać trochę serial „Rojst”, z którym wiąże go też postać reżysera Jana Holoubka, grającego tutaj ekspedienta, ale „Nag Champa” to przede wszystkim dzieło bardzo osobliwe, na widok którego nie przez przypadek wszyscy moi znajomi rzucali: „jaki to jest sztos!”. Jest, i na pewno ciężko będzie go komukolwiek przebić.
Dawid Podsiadło „Pastempomat”, reż. Sebastian Pańczyk
Reżyser klipu Synów zawsze lubił w klimaty. Na długo przed tym, jak dostał propozycję pracy nad „Nag Champa” kręcił klipy m.in. dla Fisza i Emade czy Dawida Podsiadły – za każdym razem podkreślając, że najważniejszy jest klimat danej historii. W „Pastempomacie” na przykład postawił na metaforyczny obraz mężczyzny w relacji z kolejnymi kobietami – do czego wykorzystał talent aktorski Wojciecha Mecwaldowskiego, z wdziękiem kąpiącego się pośród makaronu. „Chcieliśmy pokazać drogę, jaką pokonuje człowiek poszukujący miłości” – mówił o klipie reżyser, ale nawet najlepsza recenzja nie oddałaby tego, co się w tym teledysku faktycznie dzieje. Ten makaron trzeba poczuć na własnej skórze.
Rysy „The Fib”, reż. Filip Załuska
Dowody na to, że polskie klipy to już klasa światowa można znaleźć także poza tym tekstem. Pierwszy z nich – przypadek teledysku „Losin Control” niejakiego Russa, który został... bezczelnie zerżnięty z „The Fib” autorstwa rodzimego duetu Rysy. Sytuacja miała miejsce w 2015 roku, kiedy chwilę po premierze wideoklipu w reżyserii Filipa Załuski i zgarnięciu nagrody Grand Prix na Festiwalu Polskich Wideoklipów Yach Film, w sieci pojawił się bliźniaczo wyglądający obraz jakiegoś zachodniego wykonawcy. „Na razie mamy z tego niezły ubaw, ale przede wszystkim jesteśmy zszokowani, jak złe mniemanie o Polsce muszą mieć twórcy zza oceanu. Może uważają nas za jakiś Trzeci Świat? Myślą, że nie zauważymy kradzieży albo będziemy się cieszyć, że ktoś nas kopiuje? Co oni mieli w głowie?” – zastanawiał się w wywiadzie dla „Wyborczej” Wojtek Urbański z Rys. No cóż, na pewno byli zachwyceni „The Fib”. Na tyle nawet, że plagiat wygrał u nich z przyzwoitością.
Oly. „Growing Young”
Drugi dowód zachwytu ze świata – teledysk Katarzyny Sawickiej dla Oly., który bardziej nawet niż w Polsce spodobał się za granicą. Tam, a dokładnie na festiwalu SXSW w Teksasie, startował choćby w konkursie dla najciekawszych nowych wideoklipów, rywalizując obok teledysków zrealizowanych dla takich tuzów muzycznej sceny jak Jay-Z i The Shins. Zasłużenie – obraz zrealizowany siłami studentów łódzkiej Filmówki (zdjęcia Adama Romanowskiego były jego pracą dyplomową) to intrygująca opowieść o kobiecym dorastaniu i strachu przed TYM momentem, gdy nagle przestajesz patrzeć na świat oczami dziecka. Piękna sprawa.
Ten Typ Mes „Odporność”, reż. Krzysztof Grajper
Na przeciwległym biegunie, u Mesa, historia o umieraniu. Jak taką pokazać, by nie wypadła banalnie i… niebezpiecznie blisko tego, co robili już wcześniej np. Nick Cave i Kylie Minogue, albo – żeby nie szukać daleko – Solar? „Pogrzeb był już przedstawiany w wielu teledyskach, natomiast mnie zainspirowała sama korelacja utworu w połączeniu z tematem śmierci” – mówił nam reżyser „Odporności”. „Mes opowiada w utworze historie, w których wystawia swoją odporność na próbę, co zrodziło we mnie pytanie: czym może być taki skrajny skutek nieudanej próby? Odpowiedź była prosta: śmierć, która stanowiła rdzeń do stworzenia scenariusza i estetyki klipu”. Pomysł przypadł do gustu nie tylko samemu raperowi, ale i ochoczo biorącym udział w zdjęciach jego znajomym – m.in. Katarzynie Nosowskiej, Krzysztofowi Maternie, Krystynie Prońko czy Maffashion. No i niezawodnej Justynie Święs, która swoim występem niezwykle upiększyła cały obrazek.
Jamal „Defto”, reż. Krzysztof Skonieczny
Zanim Krzysztof Skonieczny stworzył Pioruna i „sztywniutko” w serialu „Ślepnąc od świateł”, nakręcił kilka innych świetnych muzycznych klipów. Pośród nich trafiła się – jak mówił potem sam reżyser – „orgia zmysłów, nokaut percepcji”, czyli wideo pocztówka z Tajlandii, zrealizowana dla Jamala. Raz jeszcze reżyser: „Lecieliśmy w cztery osoby: jedna dziewczyna plus trzech chłopaków. Bilety do Bangkoku kupione trzy dni przed odlotem, budżet wystarczający akurat na przeloty i kilka noclegów w podrzędnych hotelikach. Wszystko szybko i na wariackich papierach. (...) Kręcenie na dziko, żadnych pozwoleń i zbędnych formalności”… Ale efekt? Jeśli jakimś cudem jeszcze tego nie widziałeś/aś, musisz koniecznie zobaczyć.
Taco Hemingway „Nostalgia”, reż. Ania Bystrowska & Alan Willmann
Cytowany na samym początku Jan Szczeniowski z domu produkcyjnego Makata mówił, że dobry pomysł na klip jest na wagę złota. Ale nawet najlepszy nie obroni się bez zaangażowanej pracy całej ekipy. Na planie „Nostalgii” na przykład, najwytrwalsi mieli spędzić bez odpoczynku dwie doby, kręcąc projekt, który – tu cytat z wywiadu z twórcami – był „dosyć skomplikowany technicznie i wymagał od nas doskonałej organizacji”. Najtrudniejsze były ponoć mastershoty, czyli ujęcia między pokojami, które – jak wspominają twórcy – wymagały świetnej organizacji i idealnego timingu. Ale, jak widać, opłacało się nie spać.
Kamp! „Turn My Back On You”, reż. Filip Bartczak
W mastershoty poszedł też, z reżyserską pomocą Filipa Bartczaka, Kamp! I dziś ma na swoim koncie piękny wideoklip, który jest nie tyle fajnym dopełnieniem utworu „Turn My Back On You”, co jednym z najlepszych rodzimych ukłonów w stronę współczesnej popkultury. Chłopaki z Kampu kłaniają się tu m.in. swoim filmowym fascynacjom – przez teledysk przewijają się „Big Lebowski” czy „Leon Zawodowiec”, a wszystko kręcone jest w ciepłej scenerii wakacyjnego ogródka, z którego najchętniej człowiek by nie wychodził. Jak z seansu „Wilka z Wall Street”.
Sokół „Chcemy być wyżej”, reż. Szymon Pawlik
Żal opuszczać na pewno było plan wymyślony przez Szymona Pawlika – reżysera, który przeniósł do klipu promującego numer Sokoła, swoje fascynacje cygańskim życiem. Cyganie jego zdaniem doceniają każdy dzień, żyją chwilą, nie przywiązują się do konkretnych miejsc, więc ten klimat idealnie pasował do „Chcemy być wyżej” i całego projektu Tymczasem, w ramach którego ten numer w ogóle powstał. Skoro „żyć trze’a umieć”, to wszystko jest u Sokoła na bogato. Spektakularnie, ale też z przymrużeniem oka – w końcu za utwór odpowiada artysta, który potrafi podejść do siebie z dystansem. Ale przede wszystkim wie, jak brać z życia garściami. Ta dobrze na tym planie nikt inny nie dałby rady się odnaleźć.
Pro8l3m „Flary”, reż. Piotr Matejkowski
Skromniej, za to z równie ambitnym pomysłem, realizowano „Flary” – klip robiony z dala, jak mówi jego reżyser, od hiphopowego klucza. Piotr Matejkowski chciał, by w teledysku zagrali aktorzy dobrzy, ale niesztampowi. Dlatego postawił na Juliana Świeżewskiego i Zofię Wichłacz. Wybrał też warszawską Wolę na miejsce akcji, bo tam udało mu się uchwycić klimat, potrzebny do zobrazowania barwnej opowieści Pro8l3mu. I trafił w dziesiątkę. Jego dzieło to najlepsze wideo duetu, a przy okazji doceniona na świecie produkcja – „Flary” znalazły się pośród finalistów takich konkursów, jak Los Angeles Cinefest 2018 i Phoenix Film Festival Melbourne 2018. Tak to właśnie – niczym w kawałku Synów, od którego zaczęło się całe to zestawienie – robi się kocioł na salce...