W czwartek odbył się prolog przed zawodami Red Bull X-Alps. Niestety z powodu niekorzystnych warunków uczestnicy nie mogli wzbić się w powietrze. Był to zatem sprawdzian dla najlepszych piechurów w stawce wszystkich, którzy już 2 lipca staną do rywalizacji na ponad 1100 km trasie, musząc ją pokonać pieszo lub na paralotni. Dodatkowe nocne przepustki (normalnie podczas całego wyścigu w nocy można się przemieszczać tylko jeden raz), będące premią za prolog, wywalczyli: Sebastian Huber, Aaron Durogati i Benoit Outters. Michał Gierlach był ósmy. Stosunkowo krótki jak na nich bieg, był preludium do tego, co zacznie się w niedzielę – rozgrywanego raz na dwa lata transalpejskiego wyścigu dla najwytrwalszych pilotów paralotniowych na świecie. Podczas niego zawsze zdarza się wiele sytuacji nieprzewidzianych. Oto jedne z najciekawszych.
Stephan Gruber wylądował w ogrodzie księżniczki Stefanii w Monako
Co się stało: Podchodząc do lądowania w Monaco, Austriak Stephan Gruber pomyślał, że widzi świetne miejsce do lądowania. Niestety okazało się, że to ogród księżniczki Stefanii. Przekonał się o tym bardzo szybko, kiedy stanął twarzą w twarz z uzbrojoną po zęby ochroną i… słoniem. „Myślałem, że wylądowałem w Afryce” – wspomina.
Punktów: 10
Efekt: Gruber został zabrany na przesłuchanie. Policja trzymała go aż do interwencji organizatorów, którzy ostatecznie doliczyli mu do wyniku 48 godzin kary.
Gavin McClurg dostał do jedzenia kocią karmę
Co się stało: Po dość trudnym dla zawodników trzecim dniu zawodów w 2015 roku, Gavin McClurg dotarł do teamowego vana w poszukiwaniu słowa pocieszenia i dobrej kolacji. Nie otrzymał ani jednego, ani drugiego. „Ben i Bruce zaserwowali mi puszkę kociego jedzenia podaną na ładnym, białym talerzu. Powiedzieli, żebym nie był mięczakiem (oryg. “p*&@!”) i parł przed siebie!”
Punktów: 8
Efekt: „Przez kolejne 10 dni nie przestaliśmy się z tego śmiać”
Will Gadd spotkał przeznaczenie
Co się stało: Cierpiąc z powodu odcisków i przegrzania, w pierwszych zawodach Red Bull X-Alps w 2003 roku, znany poszukiwacz przygód Will Gadd zdecydował, że mus się zdrzemnąć i po prostu zaległ na trawie. Popełnił błąd. Jak się okazało wyspał się na mrowisku.
Punktów: 8
Efekt: „Spałem dwie godziny. Ugryzienia swędziały jeszcze przez kilka tygodni po zawodach” – powiedział. „Przez 30 lat byłem na różnych, trudnych ekspedycjach na całym świecie, ale żadne z dwóch tygodni mojego życia nie były tak bolesne, niebezpieczne i szalone jak te podczas Red Bull X-Alps”.
Kaoru Ogisawa wylądował na drzewie tuż po pierwszym starcie
Co się stało: Przygotowanie się do Red Bull X-Alps dla wielu zawodników trwa całymi latami. Dla Japończyka Kaoru Ogisawy, w 2013 roku, cały trud mógł pójść na marne w pierwszych chwilach wyścigu. Podczas startu z góry Gaisberg coś poszło nie tak, przez co na oczach wszystkich rywali i wielu kibiców wylądował na drzewie.
Punktów: 7
Efekt: Na szczęście w wypadku ucierpiała tylko duma Ogisawy. No i skrzydło, które zostało podarte i musiało zostać wymienione. Ostatecznie Japończyk ukończył rywalizację na 16. miejscu.
Walka z burzą śnieżną na Dachsteinie
Co się stało: Red Bull X-Alps nie bez powodu odbywa się latem. Jednak matka natura czasami płata wszystkim figle. Podczas jednej z poprzednich edycji zawodnicy byli zaskoczeni przez burzę śnieżną szalejącą na podejściu na Dachstein w Austrii.
Punktów: 7
Efekt: Zawodnicy muszą być gotowi na takie sytuację i zawsze mieć ze sobą odpowiednie wyposażenie. Oczywiście nie zrobiło to na nich wielkiego wrażenia.
Gorąca atmosfera pomiędzy zawodnikiem i supporterem
Co się stało: Relacje pomiędzy zawodnikami i ich supporterami opierają się na stuprocentowym zaufaniu, przyjaźni i lojalności. Niestety, tak jak w małżeństwie, zdarzają się i gorzkie chwile. W 2015 Przekonał się o tym Stephan Kruger z RPA, kiedy jego pomocnik zgubił modem komórkowy – jedyne urządzenie, dzięki któremu mogli planować trasę.
Punktów: 6
Efekt: Po jednym długim i wyczerpującym dniu wspinania się i latania, jego supporter podszedł do niego i powiedział: „dlaczego po prostu się nie wycofasz?” Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że nie poprawiło to ich stosunków.
Cały czas przed siebie
Co się stało: Dwa tygodnie przedzierania się przez najwyższe góry Europy to dla niektórych za mało. Kilkanaście godzin przed oficjalnym zakończeniem wyścigu w 2015, będący w dużej odległości od mety Amerykanin Dave Turner zasygnalizował, że zamierza kontynuować drogę do Monako, żeby dokończyć swoją odyseję. W poście na Facebooku napisał: „Dla mnie ta przygoda wciąż trwa”.
Punktów: 7
Efekt: Turner po kilku dniach dotarł do Monako. Kiedy tam się znalazł wszyscy inni już dawno odpoczywali w swoich domach.