Otsochodzi i Taco na planie Nowego koloru
© Asfalt
Muzyka

Stary, po co ci ta bryka?

Toyota Supra u Otsochodzi i Taco, Skoda Favorit u Stasiaka i Mesa... Samochód to w polskim rapie cenne cacko, choć niekoniecznie za grube miliony.
Autor: Tomek Doksa
Przeczytasz w 8 minPublished on
„Kolejny bit wieńczy słowa z dozą pokory, może to podkręcić jadąc Skodą Favorit / Czy mam dość chęci, by napisać kawałek? Bo zanim odpalę zawsze wkładam panel” – tak Ten Typ Mes i Stasiak pod szyldem 2cztery7 chwalili się w numerze „Reprezentuję (Beats Bangin')” i miłością do gfunku, i samochodem, który nie wyglądał może jak ten z najlepszych klipów amerykańskich raperów, ale na pewno wiązał się z jakąś ważną dla reprezentantów Alkopoligamii historią. Gdyby było inaczej, ta słynna Favoritka nie wylądowałaby zapewne w -- kręconym live i w technologii 360 stopni -- teledysku Mesa  „Tymczasem (Poczuć się dobrze)”. Raper wspomina w nim najważniejszych spotkanych na swojej drodze ludzi i przypomina rzeczy, które budowały jego muzyczną karierę. I nawet jeśli w „Możliwościach” – teledysku dwa lata temu promującym „LOVEYOURSONGS MIXTAPE” – bujał się po Warszawie pięknym Mercedesem, Skoda w jego (i Stasiaka) życiu wciąż musi zajmować szczególne miejsce.
Współpracujący z Alkopoligamią Jordah mówi mi, że znacznie lepszy jest samochód z historią niż wypasiona „nąnejmowa” S-klasa. On w „Neandertalczyku” – klipie promującym jego producencki materiał „Shizz” – też postawił na samochód, który, podobnie jak Skodę Favorit, niechętnie wpuszcza się na drodze przed siebie. Raz dlatego, że taka była konwencja, dwa – że patrz dwa zdania wyżej. „Toya w moim klipie to nie przypadek. Potrzebowaliśmy zajechanego, dresowego auta, które wkleiłoby się w nie do końca poważny klimat teledysku. Mógł być Golf trójeczka, mogła być Beemka, ale to byłyby oczywiste oczywistości. My poszliśmy dalej – magentowa Toyota, która ma na zegarku ponad 400tys. km. to był game over!” – tłumaczy.
Ale jakie 400 tysięcy? Jak to zajechana? W „Nie lubimy robić” Donatana, Borixon i Kajman prężyli się na tle błyszczących Ferrari – czy nie taką właśnie drogą powinni iść inni raperzy? Czy to nie o to w hiphopowej, i wzorowanej na amerykańskiej, pozie chodzi? O pokaz siły, przepych i bryki, które mają przyciągać uwagę, imponować innym i udowadniać, kto tu rządzi? Raper Paluch na przykład, na potrzeby teledysku „Oko” wynajął Mercedesa W100, którego dobry model może – dane za serwisem motoryzacyjnym Wp.pl – kosztować dziś ponad pół miliona złotych. Samochód przywieziono na plan lawetą, żeby zminimalizować szkody, jakich mógłby doświadczyć po drodze, na samym planie przejechał tylko kilkanaście kilometrów, ale co poszło w świat to poszło: „Auto za 600 tysięcy w klipie polskiego rapera”. Nic tylko odpalaj i „dawaj na maksa głośniki”.
„Ale kolorowo to jest tylko w teledyskach” – mówił kiedyś w wywiadzie Pono pytany, jak się żyje w Polsce z rapu. „Raper to taki sam człowiek jak murarz, szklarz, czy informatyk. Ma takie same problemy, takie samo życie, które przeżywa w tym samym mieście” – komentował współautor „W aucie” – kto wie, czy nie najbardziej „odjechanego” klipu w polskim hip-hopie (mimo że samochód, Fiat X-1/9, poza tekstem gra tam drugorzędną rolę). WWO w numerze „Tak to wygląda” uzupełniali ten obraz o dodatkowe uwagi: „Rap gra, polska wersja / Nie przy cudzych Mercedesach z pożyczonym złotem na zdjęciach / Jestem naturalny, taki jestem / Nie strugam kozaka, tylko operuje wierszem i dźwiękiem”. A między innymi właśnie za to dostało się ostatnio Otsochodzi i Taco Hemingwayowi, którzy w – skądinąd wizualnie bardzo ładnym – teledysku do „Nowego koloru” postawili na przepych rodem z amerykańskich wideoklipów i kultową Toyotę Suprę rocznik '89. Bo ilu ich rówieśników jeździ po Warszawie takim samochodem? Jak to ocenił jeden z widzów – udawanie bogatych gangsterów w stylu „Scarface”, choć wszystko na planie mieli z wypożyczalni, mogło wyglądać śmiesznie. Bo nawet jeśli klip miał być odwołaniem do stylistyki z lat 80. lub wręcz ironicznym spojrzeniem na dzisiejszy show-biznes, nie każdy te artystyczne zabiegi wychwycił. Otsochodzi tłumaczył potem słuchaczom swój pomysł na swój singel (a przy okazji też na wideoklip): „To muzyka, którą się po prostu bawię z czystej zajawki. Nie chcę powielać tego, co robiłem. Nie chcę przyzwyczajać do swojej stylówki i następny album też nie będzie taki sam”. Widzowie i słuchacze przy kolejnej okazji na pewno rzucą: sprawdzam.
Tede przerabiał to już wiele razy. Bo hiphopowa konwencja ma swoje prawa, bo czasem więcej znaczy lepiej, ale choć jemu samemu wiele można zarzucić, to jednak samochody do klipów wybierał raczej na miarę swoich możliwości. Na forum poświęconym ukochanej przez rapera marce BMW, ktoś nawet napisał, że raper „nagrywał fajne kawałki o autach jeszcze jak miał Toyotę”. Czyli raczej szacun. I jeśli nawet dla niektórych aż nadto obnosił się ze swoimi zdobyczami (w „22 bccustom” rzucał: „Ty ze spaloną gumą! Patrz jak się toczę z dumą / Kiedy jadę moją Bumą, ty się patrzysz jak tłumok”), to rapował, że ma na to papiery. „2 garaże, tam 4runner i Beema / Idziemy w parze: ja i moje marzenia / Mam oba na raz i jeden garaż / Przyjeżdżamy razem do was w koszmarach / Zarobiłem na tym, na was, zobacz / Siadam na miękkich skórach Beemki, dzięki / Nazwij mnie szmatą sprzedajną, fajną / Ja pracowałem na to, nic za darmo” – zamykał dyskusję w „Nic za darmo”.
„Wymarzony samochód? Stary, duży i piękny” – to już Kuba Knap, który w singlu „Patrz pod nogi” jeździ Chevroletem Impalą. I raczej zbiera za to pochwały. Kaliber 44 „Normalnie o tej porze” wsiadł do BMW 5 e39 i wjechał nim do panteonu polskiego hip-hopu. Na tle tych wszystkich samochodów maluch w „Więcej decybeli by zagłuszyć” O.S.T.R.-a może wyglądać śmiesznie, ale lepiej zachować w tym miejscu powagę. Miłośnicy Fiatów 126p bywają na żarty pod adresem swoich ukochanych pojazdów bardzo wyczuleni. Castingowi do klipu, a potem już jego premierze, nie tylko na forach internetowych poświęconym maluchom, towarzyszyły zażarte dyskusje. Już samo ogłoszenie, by wziąć udział w realizacji klipu, pisane było z odpowiednim szacunkiem: „Nie będzie to wyśmiewanie maluchów, chcemy pokazać pasjonatów i owoce ich miłości” – zapewniali pomysłodawcy teledysku. Jakby wiedzieli, że Ostry później zarapuje: „Daj bitu głośniej i malucha rozkręć”.
Straty, jak to w życiu, jednak się zdarzają. Polskie klipy, a zwłaszcza rapowe, nie słyną co prawda z widowiskowych i kaskaderskich popisów (budżet robi swoje), ale kilka wyjść poza formę „przejażdżki przez miasto” miało na naszym podwórku miejsce. Ostatnie – u Sokoła i Dawida Podsiadły, na planie „Świadomego snu”, gdzie panowie podpalili stylowego Mercedesa W126 (albo coś, co ma wyglądać jak on). W samym teledysku, klimatycznym i opartym na fajnym pomyśle, samochód pokazano nad wyraz stylowo, dlatego gdyby ktoś szukał dla siebie oldschoolowego auta „z historią” – taki merc nada się idealnie. No, chyba że -- jak rapuje Małolat w utworze „Dobrze żyć” -- marzysz „o furach, które w leasingu stoją za bańkę”. Wtedy -- pogadaj ze swoim menedżerem, może załatwi ci deal i weźmie nową furę w barter.
A jeśli już przy wyborze samochodu jesteśmy... warto zwrócić tutaj uwagę na pewien szczegół. Mes mówił o tym w rozmowie z CGM. Żeby auta szukać nie tylko pod kątem wyglądu, nie tylko tego, co ma pod maską, ale również jak brzmi w nich nasza ulubiona muzyka, bo... „Niektórych płyt nie da się w ogóle w aucie słuchać. W tym sensie, że częstotliwość ich dźwięków zbiega się z odgłosem silnika lub hałasem na drodze. Na przykład »The Love Movement« A Tribe Called Quest. To bardzo oszczędna płyta, złożona właściwie z bębnów i basu. Jeśli pojawia się coś melodyjnego, to na ogół tam, gdzie silnik.” Jeśli więc pod wpływem tych wszystkich, hiphopowych numerów przyszła ci teraz ochota na pierwszy lub kolejny samochód – odwiedzając najbliższy salon czy komis, warto mieć i te wszystkie powyższe uwagi, i ten przywołany przez Mesa krążek, w pamięci. 
A potem już tylko... „daj bitu głośniej” i furę szybko rozkręć. Byle tylko ona pasowała do ciebie, by razem z robą tworzyła jakąś historię.