Rowery
© Bartek Woliński
MTB
Dawid Godziek: Fajnie zrobić coś, jako pierwszy na świecie!
„Tor MTB na jadącym pociągu? Półtora roku temu, gdy pojawił się ten pomysł, pomyślałem, że to nie ma prawa się udać. A jednak daliśmy radę i wyszło epicko!” – Dawid o kulisach Red Bull Bike Express.
Jeśli nie widzieliście jeszcze, jak Dawid Godziek jako pierwszy rider na świecie pokonuje tor rowerowy na jadącym pociągu, to koniecznie nadróbcie zaległości. Poniżej możecie dowiedzieć się nieco więcej o kulisach powstawania projektu Red Bull Bike Express oraz odczuciach, jakie towarzyszyły Dawidowi podczas jazdy po pociągu.
Red Bull: Dawid! Czy to, co zobaczyliśmy na wideo, to wycinek z gry komputerowej, czy naprawdę da się skakać na rowerze po torze zbudowanym na jadącym pociągu?
Dawid Godziek: Okazuje się, że to możliwe. Co ciekawe, całkiem nieźle to działa, ale jak łatwo się domyślić, jest to o wiele bardziej ryzykowne niż jazda po klasycznym torze slopestyle’owym. Nawet jeśli macie własny pociąg, swojego maszynistę i swoje hopki, to, jak to się mówi: „Nie róbcie tego w domu!” (śmiech).
Zobacz video "Red Bull Bike Express":
1 min
Red Bull Bike Express - Dawid Godziek pokonuje tor MTB na jadącym pociągu!
Tego jeszcze nie było! Zobacz, jak Dawid Godziek, jako pierwszy rider MTB na świecie, pokonuje 220-metrowy tor slopestyle'owy na jądącym pociągu!
Jakie to uczucie? Jesteś jedynym człowiekiem na świecie, który coś takiego przeżył.
To było dość specyficzne uczucie, bo tak naprawdę wszystko wokół mnie stało w miejscu. Jedyną rzeczą, która się poruszała, był tor, który po prostu przejeżdżał pode mną. Moja głowa nie do końca to ogarniała. Musiałem się do tego przyzwyczaić, bo to zupełnie nienaturalne i mocno zaskakuje, zwłaszcza błędnik. Przez pierwsze kilka przejazdów czułem drobne zawirowania w głowie – to było coś totalnie nierealnego. Dodatkowo sam pociąg, jadąc po torach, które nie są idealnie równe, trochę się ruszał. Te wszystkie drobne elementy sprawiały, że końcowe uczucie towarzyszące jeździe po takim zestawie trudno w ogóle opisać. Myślę, że na początku przeżywałem coś w stylu połączenia choroby morskiej, lotniczej i wysokościowej. (śmiech)
Co pomyślałeś, gdy ten pomysł pojawił się w Twoim życiu?
Szczerze mówiąc, na początku nie byłem szczególnie podekscytowany tym pomysłem. Nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. Długo z Szymonem myśleliśmy, że to chyba niemożliwe. A nawet jeśli, to nie zrobimy na takim torze trików, które byłyby dla nas satysfakcjonujące. Potem, gdy okazało się, że całość rzeczywiście jest możliwa, pojawiły się obawy, czy to na pewno będzie wyglądać tak dobrze, jak nam się wydaje. Ostatecznie cały projekt przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Wykonanie toru, mój przejazd, cały proces – wszystko wyszło o wiele lepiej niż się spodziewaliśmy!
Wykonanie toru, mój przejazd, cały proces – wszystko wyszło o wiele lepiej niż się spodziewaliśmy!
Można powiedzieć, że w pewnym sensie "wisiałeś w powietrzu", a pociąg przejeżdżał pod Tobą? To dokładna odwrotność tego, co zazwyczaj robisz na rowerze…
Tak, to zdanie świetnie opisuje to, co wydarzyło się podczas projektu. Co ciekawe, pierwszy raz w życiu poruszałem się na hopach do tyłu. Były skoki, w których wybijałem się wyżej, niż zakładaliśmy. Jadący pociąg wpływał na to, że jakimś cudem lądowałem na lądowaniu, które z perspektywy osoby stojącej obok toru było wcześniej niż wybicie. To wszystko jest trochę zagmatwane, ale myślę, że na filmie dokładnie widać, o co mi chodzi.
W szkole przykładałeś się do lekcji fizyki? Wiesz, jakie zasady i prawa fizyki sprawiły, że mogłeś w pewnym sensie zawisnąć w powietrzu?
Nie zagłębiałem się w te kwestie fizyczno-matematyczne, ale wiedziałem, że ludzie, z którymi pracuję przy tym projekcie, na pewno wiedzą, co robią.
To było dość szalone przeżycie, w którym odwrotnie niż zazwyczaj, to ja "wisiałem w miejscu", a trasa jechała pode mną. Zaobserwowaliśmy coś ciekawego – brak oporu powietrza. Teoretycznie mogło się okazać, że dzięki temu będzie łatwiej, ale było odwrotnie. Opór powietrza tworzy tunel, który w pewnym sensie utrzymuje mnie w linii prostej i nie pozwala na przesunięcia w prawo lub lewo. “Na szczęście” na nagraniach mieliśmy wiatr w twarz dał mi "sztuczny opór powietrza", co pomogło mi poczuć się w locie jak na klasycznych hopach. Na testach wiatr wiał słabiej lub w innym kierunku, co utrudniało kręcenie trików. Nieźle, prawda? Zawsze narzekamy na opór powietrza, a gdy go brakowało, okazało się, że bez niego nie da się latać.
Co było w tym wszystkim najtrudniejsze?
Najtrudniejsze było zgranie wszystkich trików, żeby idealnie wyszły w jednym przejeździe. Pomysł polegał na tym, żeby filmować bez cięć, jednym, ciągłym ujęciem. Nie było miejsca na błędy. Tor był wąski, a nawet minimalnie zachwiane lądowanie mogłoby skończyć się upadkiem z pociągu, co mogło się skończyć bardzo różnie…
Sama jazda w takich "okolicznościach" jest już czymś niezwykłym, a ty nie postawiłeś na najprostsze triki i do swojego przejazdu wrzuciłeś kilka bangerów. Dlaczego? Dawid Godziek nie lubi, jak jest zbyt łatwo?
Chciałem, żeby przejazd zawierał jak najlepsze triki. Sama jazda po pociągu byłaby fajna, ale niewystarczająca. Długo zastanawiałem się, jak połączyć triki w spójną całość. Na końcu był backflip, więc stwierdziłem, że przed nim wrzucę frontflipa – salto do przodu przed saltem do tyłu wygląda kozacko. Podwójny tailwhip pojawił się spontanicznie, bo chciałem dorzucić jakiś banger, a tor był wąski, więc najlepiej działały triki na wprost. Musiałem zrezygnować z bocznych rotacji, więc kombinacje z 360-tkami odpadły. Wybrałem takie triki, które sprawiały, że przejazd był ciekawy, różnorodny, ale nie przesadzałem z ryzykiem.
Chciałem, żeby przejazd zawierał jak najlepsze triki. Sama jazda po pociągu byłaby fajna, ale niewystarczająca.
Czy jadący pociąg to dobre miejsce na trik z kategorii world first? Mam tu na myśli backflipa z płaskiego dropa na płaskie lądowanie – na ostatnim wagonie.
Pociąg odjeżdżał, więc jakbym tego nie zrobił, to po prostu by odjechał i już nie byłoby okazji. (śmiech)
No tak, teraz to ma sens.
Na poważnie, ten trik chodził mi po głowie od dłuższego czasu. Nikt wcześniej tego nie zrobił na rowerze MTB, więc chciałem spróbować. Przygotowania zacząłem na kilka dni przed nagraniami. Okazało się, że było trudniej, niż początkowo zakładałem. Kiedy zobaczyłem pociąg na żywo, zauważyłem, że schody są wyższe niż myślałem. Oczywiście znałem wcześniej wymiary, ale wiadomo, jak to jest, gdy zobaczy się przeszkody na żywo. Dobicie przy lądowaniu na płaskie było tak mocne, że wszystkie moje stawy mocno się na mnie gniewały. Ale chciałem zrobić trik, którego nikt wcześniej nie wylądował, żeby dodać temu projektowi jeszcze więcej smaku!
Czy któraś z przeszkód szczególnie Cię stresowała, czy sam tor był stresujący?
Nie, wszystkie przeszkody były na podobnym poziomie trudności i zostały bardzo dobrze zbudowane. Nic nie mogło mnie zaskoczyć. Czasem brakowało prędkości, więc musiałem zakręcić korbą, ale pedałowanie nie jest trudne – to w końcu do tego służy rower. (śmiech)
Jak długo Ty i Twoja ekipa przygotowywaliście cały projekt?
Od pierwszego pomysłu do realizacji minęło około półtora roku. Testy przeprowadziliśmy rok przed nagraniami. Kolejne 12 miesięcy upłynęło na projektowanie toru i planowanie. Tor budowała ekipa najlepszych polskich diggerów, przez 3 tygodnie - od świtu do zmierzchu. Chłopaki naprawdę mocno się postarali, żebym mógł czuć się pewnie i komfortowo. Treningi odbywały się przez kilka dni tuż przed nagraniami, bo projekt był bardzo skomplikowany. W końcu nie codziennie wypożycza się lokomotywę, wagony, buduje tor slopestyle’owy na pociągu i wyłącza z użytku kawałek torów!
Zmieniłeś coś w rowerze na ten przejazd, czy jest tak uniwersalny, że mógłbyś na nim latać po każdym torze, zbudowanym na dowolnym środku transportu?
Rower był ustawiony tak, jak na każde zawody. Mam w nim opony idealne na przeszkody ze sklejki, a reszta jest dobrze sprawdzona w każdych warunkach. Zmieniłem tylko motyw kolorystyczny, żeby pasował do akcji na pociągu.
Na koniec, pytanie, z kategorii podchwytliwe: opisz sezon 2024 w trzech zdaniach.
No to tak. Numer 1: ALE TO BYŁ KU#WA SEZON! Numer 2: Jane Ahonen, pokonałem Cię! Numer 3: Chcemy więcej!
* * *
Partnerami projektu Red Bull Bike Express byli: PRADA, Continental oraz Grupa Azoty Kotlar.