W pierwszej edycji programu Red Bull Juniorskie Asy Mateusz Cierniak do końca walczył o zwycięstwo z Bartłomiejem Kowalskim. Ostatecznie minimalnie lepszy okazał się zawodnik Motoru Lublin i to on uzyskał miano Juniora Sezonu PGE Ekstraligi. Kto wygra w drugiej edycji, która startuje wraz z I kolejką sezonu 2024? "Nie ma pojęcia, ale na pewno rywalizację będę śledził z ogromną uwagą, bo to są przyszłe gwiazdy ligi i żużla" - mówi Maciej Janowski, który znów jest ambasadorem programu Red Bull Juniorskie Asy, a już 30 maja będzie ścigał się na motocyklu żużlowym z bolidem Red Bull Racing w ramach wydarzenia Red Bull Speed Ways.
Jak odebrałeś pierwszą edycję serii Red Bull Juniorskie Asy?
Maciej Janowski: Ja bardzo pozytywnie, inne zdanie miałby pewnie mój telefon (śmiech). Do całego szeregu aplikacji i stron z wynikami otwartymi non stop doszedł kolejny cykl, który śledziłem. Początek sezonu był ciekawy, ale to, co działo się w końcówce, naprawdę przyprawiało o ciarki. Myślę, że rywalizacja o zwycięstwo między Mateuszem Cierniakiem, a Bartkiem Kowalskim rozgrzewała wszystkich kibiców. Niemal do ostatniego meczu nie było wiadomo, kto wygra. To na pewno przełożyło się na ich jazdę w decydujących spotkaniach – obaj wiedzieli, że nie mogą popełnić najmniejszego błędu i mega fajnie się to oglądało. Ta walka dodawała smaczku na ostatniej prostej ligi. To pokazuje, że seria Red Bull Juniorskie Asy ma sens.
I będzie kontynuowana.
Bardzo mnie to cieszy. Mówiłem o tym, kiedy projekt startował – każda dodatkowa forma rywalizacji dla młodych zawodników jest bardzo pożyteczna. To jest ten szalony czas, kiedy dla chłopaków liczy się każdy wyścig, każde okrążenie. Oni już teraz rywalizują w lidze na pełnych prawach – ich punkt jest tak samo ważny dla drużyny, co zdobycz mistrza świata. Ale wiem, że juniorzy, zanim jeszcze powstał cykl Red Bull Juniorskie Asy, sami porównywali się w swojej grupie rówieśniczej. Wiem, bo doskonale pamiętam, że sam taki byłem. Teraz młodzież dostała oficjalną przestrzeń, w której rywalizuje nie tylko o punkty, ale też o prestiż i naprawdę mocne nagrody.
Chciałbym, żeby rywalizacja była tak wyrównana, jak w ubiegłym roku, ale być może w trakcie rozgrywek ktoś mocno odskoczy?
Która jest cenniejsza – części, czy wizyta w Red Bull Athlete Performance Center?
Trudno porównać. Części i podzespoły mają ogromne znaczenie i służą długo - o ile odpowiednio się o nie dba. Wizyta w Salzburgu trwa kilka dni. Wydaje mi się jednak, że większą wartość ma Austria. To naprawdę wyjątkowe miejsce, a grono zawodników, które może się tam sprawdzić jest bardzo wąskie w skali światowej. Części to pieniądze, Red Bull Athlete Performance Center to bezcenna wiedza. W żadnej innej klinice nie sposób wyłapać tylu mega ważnych informacji w tak krótkim czasie. Człowiek jest skanowany od stóp do głowy i może liczyć na ogromną porcję istotnych wskazówek. Tego, niezależnie od budżetu, jakim dysponujesz, nie kupisz w żadnym sklepie.
Kto może zdominować kolejną edycję?
„X” albo „Y” – w miejsce niewiadomych wpisz nazwiska dowolnych zawodników (śmiech). Nie mam bladego pojęcia! I to w tej całej zabawie jest najpiękniejsze. Wszyscy startują z tego samego pułapu i mają identyczne szanse na zwycięstwo. Chciałbym, żeby rywalizacja była tak wyrównana, jak w ubiegłym roku, ale być może w trakcie rozgrywek ktoś mocno odskoczy? Tego nie wiemy. Jeśli będzie zdecydowany lider, to też nic złego. Dominacja świadczy o dobrym przygotowaniu, porządnie przepracowanej zimie i trafionym sprzęcie, a to trzeba doceniać, a nie kręcić nosem, że ktoś na przykład ciągle wygrywa.
Może być łatwiej, skoro wiek juniorski skończyli już Mateusz Cierniak i Bartek Kowalski?
Nie można tak patrzeć na sport… Ok, poprawka – wszystko można, do momentu, kiedy jest zgodne z prawem i nie szkodzi innym (śmiech). Ale poważnie. Powiem inaczej, powiem o swoim spojrzeniu. Uważam, że w ten sposób nie warto podchodzić do rywalizacji, jeśli ma się określone cele. Takim celem może być sukces indywidualny lub drużynowy – konkretny wynik, medal itd. – albo sam rozwój, stałe podnoszenie swoich umiejętności. Jeśli już ma się ten cel, powinno skupiać się na sobie, na swojej pracy, na swoim treningu. Oglądanie się na innych i kombinowanie na zasadzie, że będzie łatwiej, bo z gry wypadł mocny rywal, nie prowadzi do progresu. Przeciwnie, to może spowodować zastój, a w sporcie – szczególnie motorowym – stojąc w miejscu, cofasz się. Dlatego na miejscu chłopaków spojrzałbym na to inaczej. Oczywiście, w cyklu nie będzie już młodzieżowego mistrza Polski i mistrza świata. Bartek Kowalski i Mateusz Cierniak osiągnęli wspaniałe rezultaty w wieku młodzieżowym. To, że ich nie ma, nie powinno uśpić niczyjej czujności. Mati i Bartek powinni być raczej wzorem i stanowić motor napędowy do jeszcze cięższej pracy. Oni pokazali, że w bardzo młodym wieku można zrobić świetne wyniki. Juniorzy mają w nich doskonały przykład i fajnie byłoby, gdyby postawili sobie wysoko poprzeczki.
Ty też miałeś wzory, które cię motywowały?
Każda generacja ma swoich idoli i swoje wzorce. Każde kolejne pokolenie chce być lepsze od poprzedniego. Dla mnie takim przykładem z krajowego podwórka mógł być Jarek Hampel, który był mistrzem świata juniorów, a potem odnosił wspaniałe sukcesy jako senior. Ja też wywalczyłem młodzieżowy tytuł mistrzowski, po mnie zrobiło kilku kolegów z mojego pokolenia – Piotrek Pawlicki, Patryk Dudek, Bartek Zmarzlik. Może któryś z nas też był inspiracją dla zawodników, którzy teraz rozdają karty wśród juniorów? Chęć dorównania komuś i pobicia jego wyników to nic złego, o ile pozytywnie motywuje do ciężkiej pracy.
Fajnie być ambasadorem tego cyklu?
Bardzo fajnie! Ja nadal nie czuję się staro i myślę, że mam dobry kontakt z młodszymi zawodnikami. Chętnie dzielę się swoją wiedzą i podpowiadam. Jestem otwarty, można do mnie podejść, pogadać, zapytać – jeśli tylko będę w stanie pomóc, na pewno to zrobię. Wiem, jak cenne mogą być uwagi od starszych zawodników. Nie chodzi tylko o techniczne aspekty jazdy na żużlu. Nasza dyscyplina bardzo rozwija się medialnie, zwiększa się presja, wszędzie są kamery, transmisje telewizyjne pokazują coraz więcej, kibic może śledzić każdy ruch żużlowca – z tym też trzeba się oswoić i umieć sobie poradzić. Odpowiednie nastawienie mentalne jest mega istotne. Choć sam uważam, że ciągle się uczę, trochę już ten speedway poznałem i mogę pewnie coś podpowiedzieć. Taki cykl, jak Red Bull Juniorskie Asy może być niezłą lekcją obywania się z rywalizacją. Mi się to turbo podoba. Mogę tylko żałować, że mam już jednak tę „trójkę” z przodu, a za moich młodzieżowych czasów nie było takiego programu (śmiech). Na pewno warto śledzić tę serię.
Najlepszych z poprzedniej edycji zaprosiłeś na swój motorowy bal na Olimpijskim.
Dokładnie! Mam nadzieję, że to też potraktują jako dodatkową nagrodę (śmiech). Najlepsi juniorzy zaprezentują się 30 maja podczas Red Bull Speed Ways. Pościgają się, spotkają się z fantastycznymi gwiazdami motorsportu i na pewno spędzimy razem miło czas. Nie wiem tylko, co przygotujemy za rok dla laureatów tegorocznych zmagań… Kto wie, jaki kolejny zwariowany pomysł wpadnie mi do głowy!?
Zobacz video z wizyty Macieja Janowskiego w Athlete Performance Center, które jest jedną z nagród w programie:
2 min
Maciej Janowski w Athlete Performance Center w Austrii
Jedną z głównych nagród w programie Red Bull Juniorskie Asy jest wyjazd do APC w Austrii, gdzie testowali się wcześniej m.in. Max Verstappen, Lindsey Vonn, a niedawno też Maciej Janowski.