Mogłoby się wydawać, że praca pilota w każdym momencie jest niezwykle pasjonującym zajęciem. Ale po pierwsze, bycie pilotem to nie tylko latanie. Po drugie, nawet w powietrzu każdemu człowiekowi może się zdarzyć, że czas zacznie się dłużyć.
Czy bywa, że nudzisz się w pracy? Czy są takie momenty, że chciał nie chciał musisz usiąść na tyłku i nic nie robić?
Łukasz Czepiela: Praca pilota liniowego w dużej większości składa się z siedzenia na tyłku. Ale z tym nic nierobieniem, to nie do końca tak jest. Zwykle jest coś do roboty, ponieważ jako pilot lecący musisz nadzorować wszystkie systemy, a jako nielecący (dop. na sąsiednim fotelu) masz dużo gadania przez radio. Z kolei na długich lotach, które trwają na przykład 6 godzin, zdarza się, że człowiek zaczyna się nudzić. Chwile, w których znajdziesz 5 min na otworzenie iPada i poczytania o czymś technicznym zawsze się znajdą. No i jak w każdej pracy są momenty znużenia.
A poza pracą? Na przykład gdy przyjeżdżasz na lotnisko gdzie są twoje samoloty?
Zdarza mi się to po treningu. Treningi akrobacji są dość wymagające, więc często potem siadam w fotelu, albo na huśtawce, którą mam w hangarze i bujam się przez kilkanaście minut żeby dojść do siebie i przeanalizować lot. To jest chwila tylko dla mnie. Może to nie jest do końca nuda, a chwila wypoczynku?
Kiedy zdarza ci się czekać na pogodę, albo na paliwo do samolotu, to jak to znosisz? Nerwowo przeglądasz prognozy, spoglądasz co chwilę na zegarek?
Jestem bardzo niecierpliwy. Sam jestem osobą bardzo punktualną. Sam nie cierpię się spóźniać i nie cierpię jak ktoś się spóźnia. Gdy to się dzieje – z rzeczami, które zależą od kogoś, jak dostawa paliwa na czas - zawsze patrzę na zegarek i jestem trochę zły. Natomiast z pogodą nie wygramy. Na przykład chcąc lecieć na jakieś pokazy założyłem sobie start o 9:00, a jest już 12:00. Patrzę przez okno a chmury dalej pełzną po ziemi. Wtedy trzeba nauczyć się cierpliwości. Latanie to jest gra, w której bezpieczeństwo zawsze stawiamy na pierwszym miejscu, a z pogodą nie wygram – nieważne czego bym nie robił. Dlatego cierpliwość jest tak istotna.
A co robisz gdy na przykład jesteś na ćwiczeniach symulatorowych, czekasz na swoją sesję, zjadłeś obiad i zaczynasz się robić senny?
Jeśli mam na to czas, pozwalam sobie na drzemkę. Lubię dbać o swoją regenerację. A jeśli nie mam czasu, pokonuję to uczucie puszką Red Bulla. Wypijam ją pół godziny wcześniej, aby odzyskać świeżość umysłu. Spanie albo kofeina – znam tylko dwie metody radzenia sobie z takimi przeciwnościami.
Czy zdarza ci się uczyć dla zabicia czasu?
W pracy tak. W trakcie nudniejszych momentów w lataniu sportowym, czy w życiu prywatnym – teraz ich nie mam, ponieważ wykańczam dom – staram się spędzać wolne chwile aktywnie. Zabieram się wtedy za zajęcia psychomotoryczne lub trening fizyczny.
A jak zabijasz czas, jak gdzieś lecisz i masz parę wolnych dni na miejscu?
Jeśli mam wolny czas, w takich sytuacjach staram się jak najwięcej odsypiać. Latanie dużym samolotem, czy sportowym jest obarczone przebywaniem w wielu strefach czasowych. W liniach zdarza się, że pracujemy na rano i budzę się o czwartej, a niekiedy o czwartej dopiero idę spać. Dlatego staram się jak najwięcej czasu poświęcać na regenerację i odsypiam tyle ile mogę. Włączam wtedy leniwy tryb.
Grasz na symulatorach dla zabicia czasu?
Latam na symulatorze. Ostatnio zorganizowałem sobie gogle 3D Oculus - do latania i rozglądania się po świecie. Są mega fajne. Do tego są inne gry, w których możesz totalnie zatopić się w świecie 3D. Bardzo mnie to jara. Nigdy nie byłem gamerem, ale od tego zakupu, gdy znajduję odrobinę czasu to korzystam. Bardzo fajnie gra mi się w przeróżne challenge'e na tych okularach.
Czyli nie grasz głównie w lotnicze gry?
Nie. Są tam też rzeczy związane z koordynacją wzrokowo ruchową, refleksem, strzelaniem do nadlatujących kwadratów, albo Zombie Apocalypse polegające na chodzeniu i strzelaniu do zombie – mega wciągające (śmiech).
***