© archiwum prywatne Martyny
Biegi górskie
Do biegania trafiłam przez przypadek - rozmowa z Martyną Młynarczyk
"Wyobrażam sobie, że zdobycie Kasprowego Wierchu w takiej formule mogłoby stanowić dobre wyzwanie" – rozmowa z ultramaratonką Martyną Młynarczyk.
Poprzedni sezon biegowy zakończyła z wielkimi osiągnięciami, a jej plany biegowe na kolejny są już gotowe. W kalendarzu startów, oprócz biegów górskich pojawił się również Wings for Life World Run. Rozmawiamy z Martyną Młynarczyk, wielokrotną mistrzynią Polski w biegach górskich.
- Biegasz? Wejdź do klubu Red Bull Polska na Stravie - dołącz tutaj
Wydaje mi się, że w niewielu dziedzinach życia mam taką determinację jak w bieganiu – i sama nie wiem, skąd ona się bierze
W ostatnim roku wiele się u ciebie działo. Zajęłaś drugie miejsce podczas festiwalu UTMB w biegu CCC i dołączyłaś do międzynarodowego teamu HOKA Elite Athlete. Gratulacje! No i jednym z twoich startów w 2025 roku będzie Wings for Life World Run.
To przede wszystkim bieg z celem charytatywnym – biegniemy dla tych, którzy nie mogą. To nie będzie mój pierwszy start w Wings for Life World Run. Podczas edycji pandemicznej, namówiona przez znajomego, wzięłam udział w biegu z aplikacją. Udało mi się wtedy pobiec ponad 50 kilometrów, co pozwoliło mi zająć 3. miejsce wśród kobiet na świecie. Po tym biegu, na moim profilu w mediach społecznościowych pojawił się komentarz od Dominiki Stelmach (dop. globalnej zwyciężczyni Wings for Life World Run z 2024), która napisała, że widzi we mnie duży potencjał do biegania ultra. Pomyślałam, że może to jest ten moment.
A co do zadowalających momentów sportowych, w 2024 roku miałaś ich wiele.
Ten rok był dla mnie spełnieniem marzeń, bo biegam już od 10 lat. Nie ukrywam, że moje ambicje były zawsze duże – chciałam stawać na podium w startach międzynarodowych. Jednak wcześniej czegoś brakowało. Myślę, że wpływ na to miały przeciążenia i pojawiające się kontuzje. Ubiegły sezon mogę nazwać idealnym, bo zrealizowałam wszystkie cele, które sobie wyznaczyłam. Rozpoczęłam go od płaskiego maratonu w Sewilli, gdzie uzyskałam czas 2:40. W marcu wzięłam udział w Mistrzostwach Polski, gdzie nie tylko wygrałam, ale też pobiłam rekord trasy, co było moim celem. Następnie przyszedł czas na kwalifikacje do biegu CCC, w ramach biegu na Teneryfie – i udało się, również tam wygrałam. Sam finał w CCC w ramach festiwalu UTMB przerósł moje oczekiwania. Był to dla mnie niesamowity bieg, który dał mi ogromną motywację i wiarę w to, że mogę rywalizować z najlepszymi zawodniczkami na świecie. Po tym sukcesie otrzymałam propozycję współpracy z międzynarodowym teamem HOKA, co otwiera przede mną nowe możliwości rozwoju. Sezon zakończyłam startem w Tajlandii, zajmując drugie miejsce. Choć nie był to mój najbardziej udany bieg, bo w ramach treningów musiałam wcześniej ograniczyć trening biegowy, z uwagi na lekkie przeciążenia.
Biegi górskie, triathlon i balet – tutaj wymieniam w kolejności przypadkowej. Z pozoru różne światy. Jednak to pierwszy był taniec w twoim życiu. Jak zatem zaczęła się twoja biegowa przygoda?
Myślę, że wszystko zaczęło się przez przypadek. Gdy pracowałam w teatrze w Krakowie, miałam taki moment w życiu, w którym czułam się przytłoczona. Kończąc studia choreograficzno-taneczne, dostałam angaż w teatrze i byłam przekonana, że będę robić to, co kocham najbardziej – występować na scenie. Jednak szybko okazało się, że trudno się z tego utrzymać. Musiałam podjąć dodatkowe prace – w butiku oraz jako nauczycielka baletu w szkole. Z czasem zaczęło mi brakować energii. Taniec stał się obowiązkiem, a pasja do baletu powoli zanikała. W tamtym czasie natknęłam się w jakimś czasopiśmie albo na blogu na artykuł o tym, że bieganie to skuteczny sposób na radzenie sobie ze stresem. Pomyślałam, że spróbuję. Zaczęłam od truchtania wokół krakowskich Błoni, a już po 4-5 tygodniach wystartowałam w swoim pierwszym półmaratonie w rodzinnym mieście. Klasycznie, jak wielu początkujących, zaraz potem zapisałam się na maraton.
W pierwszym roku biegania, zimą, zdecydowałam się wziąć udział w cyklu „Grand Prix w biegach górskich”. Tam poznałam innych biegaczy, którzy wciągnęli mnie do swojej grupy biegowej – Poranny Patrol. Zaczęłam z nimi biegać regularnie, dwa-trzy razy w tygodniu. Na tamtym etapie bieganie było nadal tylko dodatkiem – wciąż miałam pracę i zajmowałam się tańcem. Jednak bieganie zaczęło mnie energetycznie wzmacniać. Dawało mi radość, pozwalało lepiej funkcjonować i realizować różne obowiązki. Wkrótce zaczęłam się w to wkręcać – wystartowałam w pierwszych Mistrzostwach Polski, stanęłam na podium, a potem samo poszło do przodu, w kierunku biegowym.
Pojawił się też triathlon, oprócz biegów w górach.
W 2022 i 2023 roku pojawił się triathlon – zupełnie niespodziewanie. Było to związane z przeciążeniem ścięgien Achillesa na początku sezonu, co zmusiło mnie do ograniczenia treningów biegowych w górach. Wtedy pojawiły się treningi na rowerze. Początkowo miało to być jednorazowe rozwiązanie. Jednak, gdy zdecydowałam się spróbować swoich sił w triathlonie, zgłosiłam się do Jacka Tyczyńskiego, który w tamtym czasie trenował wyłącznie triathlonistów. Obecnie nie planuję wrócić do triathlonu, ale dalej będę biegała w górach.
Jestem też ciekawa, z perspektywy mojego krótkiego amatorskiego doświadczenia z tańcem – jak oraz co treningi taneczne i sam taniec wniosły do twojego biegania?
To zdecydowanie dwa różne światy – wysiłkowo są to zupełnie inne doświadczenia. Jednak osoby, które miały wcześniej styczność z tańcem, mogą rozwinąć wiele cech motorycznych przydatnych w biegach. Mam na myśli szybkość, skoczność, koordynację czy mobilność. To właśnie taniec dał mi też sprawność i świadomość ciała. Wchodząc w świat sportu ta mobilność mogła trochę przeszkadzać – jeśli chodzi o kontuzje, bo na przykład ścięgna są bardziej rozluźnione. Z drugiej strony zyskałam między innymi umiejętność szybkiego przemieszczania się w terenie. Czucie głębokie, które wypracowałam sobie latami – dużo łatwiej było mi to przełożyć na teren.
Chciałabym, żeby ten bieg był czymś więcej niż tylko sportowym wyzwaniem - jestem pewna, że stanie się startem pełnym emocji i wspólnego wsparcia
Bieganie doprowadziło ciebie również do bycia trenerką biegową.
Już od 3 lat pracuje z podopiecznymi, którzy najczęściej trenują pod biegi górskie. Na co dzień mam sporo radości z tej współpracy. Cały czas też się w tym rozwijam.
Brak motywacji, kryzysy biegowe, wątpliwości. A czy kiedykolwiek przechodziłaś takie etapy w bieganiu?
Wątpliwości pojawiały się przede wszystkim wtedy, gdy łapałam kontuzje. To potrafi naprawdę mocno zdemotywować, zwłaszcza gdy włożyło się w coś dużo pracy. Czasami takie sytuacje są od nas niezależne – można próbować lepiej dobierać treningi, ale nie wszystko da się przewidzieć. Kontuzje potrafią rozczarować i odebrać motywację, choćby na chwilę. Było kilka takich momentów, ale nigdy nie trwały one długo. Przez te wszystkie lata miałam pewność, że osiągnę to, co sobie założyłam w bieganiu. Ta wiara pozwalała mi przetrwać przeciwności. Wydaje mi się, że w niewielu dziedzinach życia mam taką determinację jak w bieganiu – i sama nie wiem, skąd ona się bierze.
Z perspektywy trenerskiej uważam, że jeśli ktoś nie ma wewnętrznej motywacji, trudno wymagać, aby realizował zalecenia typu: „musisz iść na trening, musisz się porollować czy zadbać o higienę snu”. W takich przypadkach kluczowe jest wsparcie i rozmowa. Kiedy widzę, że biegaczowi brakuje motywacji, staram się wspólnie z nim znaleźć cel, który go właśnie zmotywuje– na przykład konkretny start, do którego będzie dążył. Razem wyznaczamy kierunek: jeśli celem jest poprawa czasu na 10 kilometrów, opracowujemy plan, co należy zrobić, aby to osiągnąć.
Wracając do Wings for Life World Run. Czy pamiętasz moment, w którym po raz pierwszy usłyszałaś o biegu?
Na pewno Dominika Stelmach bardzo mocno przyczyniła się do popularyzacji tego biegu w środowisku górskim. Dominika jest królową tego biegu! To również duża impreza medialna – trudno o niej nie usłyszeć, a co roku startuje ogromna liczba biegaczy.
A co sądzisz o formule czy biegu do mety, która ciebie ściga? Czy można mieć opracowaną strategię pod taki start?
Jeśli chodzi o cel sportowy, to moim jest przebiec około 55 kilometrów. Znam tempo, które będę musiała utrzymać na tym dystansie. To, że goni mnie samochód, może mieć wpływ na ostatnie 2-3 kilometry, kiedy będę musiała przyspieszyć. Sama formuła biegu to długi i jednostajny wysiłek, dlatego będę celowała bardziej w tempomat.
Czy masz już plan z trenerem, jak będą wyglądały twoje przygotowania do Wings for Life World Run na tle twoich innych planów startowych na 2025 rok?
Na pewno będę podchodziła do tego biegu w kategoriach też sportowych. Mam wyznaczone cele, ale myślę też o zebraniu drużyny do biegu, żeby udało się zrobić coś więcej. Chciałabym zaangażować również środowisko biegaczy górskich i zachęcić ich do udziału. Sam sport mnie bardzo emocjonuje i wzrusza, i wiem, że też sama dostarczam kibicom tych emocji. Chciałabym, żeby ten bieg był czymś więcej niż tylko sportowym wyzwaniem - jestem pewna, że stanie się startem pełnym emocji i wspólnego wsparcia.
A jaki masz pomysł, by przekonać biegaczy i biegaczki górskie do Biegu z Aplikacją?
Formuła online z aplikacją jest dostępna dla każdego biegacza. Jeśli ktoś regularnie trenuje i biega, udział w takim wydarzeniu to naprawdę prosta sprawa – wystarczy kupić pakiet, zainstalować aplikację i już można startować, niezależnie od miejsca na świecie – czy biegniesz w górach czy w parku. Trzeba tylko pamiętać, by mieć GPS. W tej formule nie ma znaczenia, czy przebiegniesz, czy przejdziesz dany dystans do momentu, gdy meta Cię dogoni. Liczy się zabawa z biegu i oczywiście wsparcie charytatywne. Wyobrażam sobie, że zdobycie np. Kasprowego Wierchu w takiej formule mogłoby stanowić świetne wyzwanie. Można to potraktować jako długie wybieganie, czy po prostu jako wędrówkę górską – wszystko zależy od tego, jak się do tego podejdzie. Takie elastyczne podejście sprawia, że każdemu można dopasować formułę do własnych celów i możliwości.
Oprócz Wings for Life World Run, to jakie są twoje dalsze plany na ten sezon biegowy?
W 2025 roku mam trzy cele biegowe w górach. Pierwszy to udział w Western States Endurance Run w Stanach Zjednoczonych – bardzo trudno się tam dostać, ale dzięki mojemu wynikowi na CCC otrzymałam możliwość kwalifikacji, tzw. Golden Ticket. Drugi cel to powrót na CCC – chciałabym jeszcze raz zmierzyć się z tym dystansem i poprawić. UTMB to biegowe święto, więc ciężko nie pojawić się na takim wydarzeniu. Trzecim celem są Mistrzostwa Świata w Biegach Górskich pod koniec września -tutaj mam już kwalifikację.
Życzymy powodzenia. I do zobaczenia na starcie Wings for Life World Run!
Martyna Młynarczyk - wykształcenia tancerz-choreograf, jest wielokrotną mistrzynią Polski w biegach górskich. W 2024 roku zajęła drugie miejsce w prestiżowym biegu CCC by UTMB. Zawodniczka Pro Team Hoka.