21-letni Piotr Biesiekirski przygodę z wyścigami rozpoczął jako 14-latek, aby już dwa lata później zadebiutować w mistrzostwach Europy jako najmłodszy zawodnik Moto2 na świecie. W 2020 roku zadebiutował w mistrzostwach świata Moto2, w których ma na swoim koncie kilkanaście startów. W sezonie 2023 startować będzie w serii World Supersport na mistrzowskim motocyklu Ducati.
Tak, MotoGP to „królewska kategoria” wyścigów motocyklowych tak samo, jak Formuła 1 jest najbardziej prestiżowym cyklem w świecie czterech kółek, ale motorsport nie kończy się przecież na tych dwóch seriach. W końcu w USA wyścigowym numerem 1 nadal jest dzisiaj NASCAR, Niemcy kochają DTM, a Francuzi wyścigi długodystansowe FIA WEC z legendarnym wyścigiem Le Mans na czele.
Dokładnie tak samo jest w przypadku motocykli, gdzie kilka innych serii jest w hierarchii nie tyle „za” czy „pod” MotoGP, co zwyczajnie obok. Jednym z takich cykli są mistrzostwa świata w wyścigach długodystansowych FIM EWC, w których zadebiutowałem w 2019 na torze Sepang w barwach polskiego Wójcik Racing Teamu. To mocno hardcore’owe zawody, w których ekipy ścigają się non-stop przez 24 godziny, a kluczem do sukcesu jest nie tylko szybkość, ale też wytrzymałość.
Głównym „konkurentem” dla MotoGP jest jednak pod tym względem seria World Superbike, czyli mistrzostwa świata motocykli produkcyjnych, ale tak mocno zmodyfikowanych do celów wyścigowych, że z maszynami z salonu niewiele mają już wspólnego. Tak, jak MotoGP jest najwyższym szczeblem drabiny Grand Prix, po klasach Moto3 i Moto2, tak przedsionkami World Superbike są kategorie Supersport 300 oraz Supersport.
W tej ostatniej wystartuję w nadchodzącym sezonie i po pierwszych kilometrach na moim nowym Ducati nie mogę się doczekać mojego debiutu w MŚ World Supersport. O tym jednak za chwilę. Najpierw jednak chciałbym przybliżyć Wam cykl WorldSBK.
Jako mistrzostwa świata, seria World Superbike zadebiutowała pod koniec lat 80-tych, jako efekt rosnącej popularności drogowych motocykli sportowych. W wyścigach Grand Prix ścigano się wtedy na dwusuwach, które nie miały wiele wspólnego z technologią oferowaną na ulice. Wyścigi Superbike’ów okazały się prawdziwym hitem, zarówno na poziomie mistrzostw świata, jak i na szczeblu krajowym.
Zorganizowanie narodowych mistrzostw klasy 500 nawet w szalejącej na punkcie wyścigów Hiszpanii było zwyczajnie zbyt kosztowne. Tymczasem cykle British Superbike w Wielkiej Brytanii, AMA Superbike w USA czy ASBK w Australii nie tylko podbiły serca tysięcy kibiców, ale też otworzyły wielu zawodnikom drzwi do niesamowitych karier.
Niektórzy, jak legendarny Mick Doohan, do padoku Grand Prix trafili właśnie z zawodów Superbike’ów. Inni, jak Carl Fogarty czy Mat Mladin, stali się takimi ikonami wyścigów na maszynach drogowych, że nie myśleli nawet poważnie o przesiadce na motocykle Grand Prix. Czas pokazał, że wyszło im to na dobre. Carl Fogarty, w latach swoich największych sukcesów, przyciągał na trybuny brytyjskich torów tłumy, których do dzisiaj nie powstydziłaby się ani Formuła 1, ani MotoGP.
Takie przykłady można mnożyć. Jonathan Rea wywalczył w cyklu World Superbike aż sześć mistrzowskich tytułów i dzisiaj już w ogóle nie myśli o transferze do MotoGP. Z padokiem Grand Prix flirtował Toprak Razgatlioglu, ale on również pozostaje w WorldSBK na sezon 2024, choć podobnie jak Rea, zmienia barwy.
Mam nadzieję, że wkrótce obu będę mógł poznać bliżej, bo w przyszłym roku będziemy dzielić padok. Tak jak Moto2 jest przedsionkiem MotoGP, tak klasa Supersport to przedsionek Superbike’ów. To także świetna kuźnia talentów. Jako mistrzostwa świata cykl World Supersport zainaugurowano w 1997 roku. Od tego czasu po tytułu sięgały tutaj nazwiska, które później mogliście oglądać w MotoGP, jak Chris Vermeulen, Andrew Pitt, Cal Crutchlow czy Sam Lowes.
W ostatnich latach trend nieco się zmienił, a na podbój cyklu Supersport ruszyło wielu świetnych zawodników, którzy w drodze do MotoGP poniekąd „utknęli” wcześniej w serii Moto2 i z różnych powodów (a jak wiemy, w tym sporcie nie wszystko zależy od ridera) mimo pokładów talentu i ciężkiej pracy nie byli w stanie nawiązać tam walki o mistrzostwo świata.
Dwaj z nich, Dominique Aegerter i Nicolo Bulega, sięgali w ostatnich latach po tytuły w Supersportach i dzisiaj jeżdżą w serii World Superbike z fabrycznymi kontraktami w kieszeni. W Supersportach jeździ także kilku moich dobrych kumpli z placu treningowego szkoły KSB w Walencji, jak chociażby Jorge Navarro. Słyszałem od nich o tej serii wiele dobrego, dlatego także postanowiłem spróbować w niej swoich sił.
Bardzo szybko złapałem wspólny język z włoskim zespołem Althea Racing, dla którego kilka lat temu mistrzostwo świata serii Superbike wywalczył Carlos Checa. Moja nowa ekipa nie tylko zaimponowała mi swoimi sukcesami i doświadczeniem, ale także ogromną pasją do tego sportu.
Wisienką na torcie jest fakt, że będziemy korzystać z motocykli legendarnej, włoskiej marki Ducati. Niedawno wystartowałem treningowo na moim nowym Panigale V2 955 w ostatniej rundzie mistrzostw Hiszpanii i muszę Wam powiedzieć, że jestem nim zachwycony.
Ducati jest zaskakująco podobne do prototypu Moto2, ale pozwala bardziej się sobą „bawić” i przekraczać limity stabilności oraz przyczepności. Kalex woli, gdy oba koła są w jednej linii, podczas gdy Panigale ochoczo zamiata tylnym kołem w zakrętach, a czasami wręcz nawet tego oczekuje.
Oczywiście to dopiero pierwsze wnioski, a ja zdaję sobie sprawę, że czeka mnie jeszcze masa nauki, zarówno motocykla, jak i nowych opon, ale w serii World Supersport podoba mi się to, że podczas każdej z dwunastu rund czekają nas dwa wyścigi; sobotni i niedzielny. To otwiera przed zawodnikiem i zespołem nowe perspektywy… no i daje kibicom jeszcze więcej emocji!
W obu klasach, Superbike i Supersport, w rywalizację mocno zaangażowani są także producenci motocykli, co daje zawodnikom jeszcze większe możliwości rozwoju kariery, a fanom zapewnia większą nieprzewidywalność.
Dla mnie sezon 2024 będzie początkiem nowego, ekscytującego rozdziału, który dodaje mi skrzydeł i rozpocznie się w najlepszy możliwy sposób; w lutym, na legendarnej, australijskiej wyspie Filipa, czyli jednym z najlepszych torów na świecie. Do zobaczenia na polach startowych!