Cześć Monika, Ile to już czasu w podróży? Gdzie obecnie jesteś?
Monika Masaj: W drodze jestem około 16 miesięcy i obecnie trafiłam do Franceville w Gabonie.
Przejechałaś stopem Afrykę z północy na południe. To spore osiągnięcie – czy nie jesteś aby przypadkiem pierwszą podróżniczką, która tego dokonała samotnie?
Nie, nie jestem pierwsza. Nigdy nie rozumiałam tego pędu w środowisku podróżniczym do bicia rekordów. Każdy chciałby być w czymś pierwszy i się tym pochwalić. Boje się że niedługo będziemy czytać o „pierwszym polskim okrążeniu Wiednia skacząc na jednej nodze”. Trafiłam na informacje o kilku dziewczynach, które robiły podobną trasę, więc nie czuję się jakbym dokonała czegoś nowego. Na pewno nie jest to najłatwiejszy sposób na przejechanie Afryki, ale np. trasa Kair – Kapsztad jest podróżniczym klasykiem. Zdarzają się osoby próbujące całość pokonać lądem – czy to rowerami, lokalnym transportem czy autostopem. Mi się udało tym ostatnim – wyszło super.
Jakąś inspiracją była dla Ciebie Kinga Choszcz (znana polska podróżniczka i laureatka Kolosa, autorka „Prowadził nas los”)?
Kinga była jedną z kobiet o jakich słyszałam, że jeździły stopem same po Afryce. Niestety skończyło się to tragicznie. Sporo osób przypominało mi jej historię i obawiało się, że też mogę zachorować na malarię, ale wiedziałam, że chcę spróbować. Niekoniecznie była inspiracją, kierowałam się zupełnie innymi pobudkami jadąc tu, jechałam też inną trasą. Ale na pewno odegrała rolę w przygotowaniach i planowaniu wyjazdu.
Dlaczego w ogóle Afryka? Co było głównym powodem do wyjazdu?
Ehh, każdy zadaje to pytanie, a do końca nie wiem co odpowiedzieć. Ale od kiedy kilka lat temu wróciłam z Pakistanu i Afganistanu ciągnęło mnie by znów dotrzeć autostopem w miejsce, gdzie ten środek przemieszczania się nie jest dobrze znany. Lubię nieturystyczne miejsca i tak padło na Afrykę, która jest najmniej zjeżdżonym przez autostopowiczów kontynentem. Rokrocznie do Azji, Ameryki Południowej czy Północnej jadą setki backpackersów, chciałam zrobić coś nieco innego. Bardzo dużo osób boi się tu jechać, głównie ze względu na choroby i problemy wizowe. Postanowiłam sprawdzić czy się da i… da się.
Wspomniałaś Afganistan i Pakistan. To stanowczo nie są znane miejsca na wyjazd, nawet backpackerski. Zresztą sama nazwa Twojego profilu, „Zepsuty kompas” sugeruje, że nosi Cię w miejsca z dala od szlaków turystycznych.
Można tak powiedzieć. Lubię miejsca, których nie spaczyła jeszcze współczesna turystyka, bardzo zmieniające podejście mieszkańców do osoby, która je odwiedza. Takich miejsc jest coraz mniej, jednak warto ich szukać. Po prostu lepiej się czuję w miejscach, gdzie mogę coś dla siebie odkryć, coś o czym nie napisano już wiele razy w przewodnikach czy w sieci. Z drugiej strony każdy dzisiaj szuka takich miejsc. Wiadomo jak to się skończy, będą za pewien czas tak samo turystyczne.
I jak w takim razie postrzegasz Afrykę po tych 16 miesiącach w podróży? Co najbardziej utkwiło Ci w pamięci?
Na pewno nie można postrzegać Afryki jako jedność. Każdy kraj jest nieco inny – przecież są niesamowite różnice między Egiptem, Kenią, RPA itp. Przyroda, ludzie, religia. Sama przed wyjazdem patrzyłam na ten kontynent jako swojego rodzaju całość, teraz dzielę ją na poszczególne kraje i rejony, o nich mogłabym długo opowiadać. Czuję też niesamowitą satysfakcję i mogę powiedzieć „byłam w Afryce” bo poznałam więcej niż jeden kraj.
A jakieś jedno miejsce, które najlepiej zapamiętałaś?
Dużo miejsc było naprawdę pięknych jeśli chodzi o przyrodę, w których chciałabym spędzić więcej czasu. Były też miejsca zupełnie nieładne, ale za to ze wspaniałymi ludźmi. Pozytywnie zaskoczył mnie Mozambik, wg mnie jak do tej pory najbardziej interesując kraj. Małe wioski, piękne plaże, mili ludzie, każdy ma palme kokosową i mango obok domu, jest bardzo kolorowo. To chyba jednak wpływ tych portugalskich kolonii. Można wyczuć różnice pomiędzy krajami, które były koloniami angielskimi, niemieckimi i portugalskimi, to się odbiło w stylu życia.
Twoje nazwisko nie wzbudzało zainteresowania podczas podróży? Jednak Masajowie to jedno z najbardziej znanych plemion kontynentu.
Tak. Masajowie żyją w Kenii i Tanzanii. Spotkanie z nimi było jednym z powodów wyjazdu do Afryki i strasznie chciałam zobaczyć co się stanie jak odwiedzę ich plemię. Jednak na miejscu zaczęłam to odwlekać, wiedząc, że są przyzwyczajeni do turystów i zorganizowanych wycieczek. Miałam jednak szczęście, złapałam Masaja na… stopa. Nie wiedziałam, że jest z tego plemienia, jednak jak zaczęliśmy rozmawiać i wyszło, że mieszka w jednej z Masaj Mara (wiosek tego plemienia). Powiedziałam mu, że mam na nazwisko Masaj, ale urodziłam się w Polsce i, że… skoro jest Masajem, to jesteśmy rodziną. Zaczął się śmiać i zaprosił mnie do siebie, bym poznała jego bliskich i spędziła z nimi trochę czasu. Mieszkałam z nimi 2 tygodnie, tuż obok parku narodowego – więc wieczorami pijąc herbatę z mlekiem widziałam słonie, bawoły, zebry itp. Zresztą np. zebry pasą się razem ze stadami krów, które pasą miejscowi. Niesamowita przygoda i strasznie mi się poszczęściło.
A jak Twoje plany? W niecały rok pokonałaś trasę z Kairu do Kapsztadu. Miał to być koniec i chciałaś wracać do Polski, a wszystko się zmieniło.
Tak, uznałam że nie wracam tak szybko. Oczywiście tęsknię za rodziną i przyjaciółmi, ale to jeszcze nie czas na powrót, nie czuję tego momentu. Jak go poczuję to wrócę.
Nadal mi mało podróży po tym kontynencie, są miejsca gdzie chcę pojechać – w tym dżungla w środkowej i zachodniej części kontynentu. Jak do tej pory nie trafiłam w miejsce, które było mocno odcięte od świata – czasem byłam dosłownie pośrodku niczego, nie miałam gdzie się umyć ani kupić czegoś do jedzenia, a mimo to mogłam napisać bliskim wiadomość gdzie jestem. To mnie mocno zaskoczyło. Dlatego też jadę dalej, na północ. Być może uda się wrócić zachodnim wybrzeżem.
Zbliżają się wakacje. Sporo osób, w tym dziewczyn, myśli o starcie podróży – nie do Afryki, ale może o pierwszych solo wyprawach autostopowych po Polsce czy Europie. Coś im doradzisz?
Nic na siłę, nikomu nie udowadniaj jaka jesteś „odważna”, jednak jeśli czujesz, że chcesz spróbować – zrób to. Nie ma nic gorszego niż jechać samemu i się bać, więc jeśli wyjazdy solo nie są dla ciebie, znajdź towarzysza lub towarzyszkę, to naprawdę pomaga. Ja po prostu wolę podróżować sama, tak lepiej się czuję i nikt mnie nie denerwuje. Trzeba to lubić.
* * *
Wyprawę Moniki możesz śledzić także na jej kontach na Facebooku i Instagramie