Słoweniec Timi Zajc podczas piątkowego konkursu drużyn mieszanych w Willingen poszybował na niebotyczną odległość 161,5 metra. Tyle mu zmierzono, ale gdyby nie zaczął lądować już wcześniej w obawie o zdrowie, mógłby pofrunąć jeszcze kilka metrów dalej. Upadł, szczęśliwie bez większych konsekwencji, ale jego ekstremalna próba stała się viralem. A sam dzień później napisał na Instagramie "Pozdrowienia z kosmosu #Apollo11". Bo to co zrobił, było kosmiczne.
22 lata wcześniej – co do dnia – na tej samej skoczni Adam Małysz uzyskał 151,5 metra, przekraczając wszelkie granice nie tyle ludzkich możliwości, co wyobraźni. Polak takich szalonych prób miał kilka. Podobnie jak inne legendy skoków narciarskich. A że część kończyła się podpórkami albo upadkami? Kibice i tak je zapamiętają, oglądają, a przede wszystkim podziwiają.
Oto zestawienie 10 najbardziej szalonych skoków w XXI wieku.
Timi Zajc – 161,5 metra, Willingen 2023
Najświeższa próba w tym zestawieniu i kto wie, czy nie najbardziej ekstremalna. Słoweniec dostał podmuch na narty, a wiatr zaniósł go tam, gdzie nie sięga ludzka wyobraźnia – na 161,5 metra. To aż o 14,5 metra dalej niż rozmiar skoczni w Willingen, czyli dystans, po którego przekroczeniu jury powinno obniżyć belkę startową. Tak daleko na dużej skoczni (na tych mamucich fruwa się grubo poza 200. metr) nie poleciał jeszcze żaden człowiek. Próba wywołała niemały skandal, bo mogła zakończyć się ciężką kontuzją. Na szczęście, następnego dnia Zajc mógł z uśmiechem na twarzy "pozdrawiać z kosmosu", a koledzy ze skoczni pisać, że ostatnio takie próby widzieli, kiedy w popularnej grze Deluxe Ski Jump ustawili sobie ekstremalnie wysoką belkę startową.
Janne Ahonen – 152 metry, Willingen 2005
Tak naprawdę to nikt do dzisiaj nie wie, jak daleko poleciał wtedy Janne Ahonen. Pierwotnie po próbie Fina wyświetliła się odległość 155,5 metra. Sędziowie debatowali, analizowali i ostatecznie zdecydowali, że skoczył 152 metry, choć ten werdykt do dziś budzi wątpliwości. Rekord przetrwał aż szesnaście lat – w 2001 roku pobił go Polak Klemens Murańka, uzyskując 153 metry. No i kilka metrów dalej poleciał Timi Zajc, tyle że próby nie ustał.
Adam Małysz – 151,5 metra, Willingen 2001
Dywagacje, który skok Adama Małysza był tym najlepszym, trwają od lat. W sezonie 2000/01 bił rekordy niemal seryjnie, ale w Willingen dokonał czegoś, czego nie zrobił nigdy wcześniej żaden skoczek. Jako pierwszy w dziejach Pucharu Świata poleciał na dużym obiekcie ponad 150 metrów. Co ciekawe, konkursu wcale nie wygrał, bo miał sporą stratę po pierwszej serii rozgrywanej w trudnych warunkach. Skończył na drugim miejscu za Finem Ville Kantee. Drugiego dnia nie dał już rywalom szans, ale to ten pierwszy konkurs w Willingen zapadł w pamięci kibiców za sprawą spektakularnego 151,5-metrowego lotu.
Adam Małysz – 129,5 metra, Garmisch-Partenkirchen 2001
Dziś taka odległość nie robi na nikim wrażenia, ale przed dwoma dekadami na starej olimpijskiej skoczni w Garmisch-Partenkirchen skoczkowie z trudem przekraczali 120. metr. A Małysz uzyskał aż 129,5. To był niesamowity skok w Nowy Rok i zapowiedź tego, co działo się w kolejnych tygodniach, kiedy rywale z podziwem patrzyli na Polaka fruwającego kilka metrów dalej. Rekord Grosseolympiaschanze przetrwał... aż do wyburzenia obiektu w 2007 roku. Dwukrotnie do wyniku Małysza zbliżał się Janne Ahonen, ale kiedy skoczył 129 metrów, upadł.
9 min
"Kwaśna Piątka" z Adamem Małyszem
Adam Małysz – 138,5 metra, Trondheim 2001
To po tym skoku Apoloniusz Tajner łapał się za głowę. Dziś takich konkursów jak tamten w Trondheim już nie ma. Dość powiedzieć, że punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zdobyło sporo zawodników, którzy dwukrotnie nie doskoczyli do... 100. metra. Małysz na półmetku zajmował czwarte miejsce – i tak niezwykle wysokie jak na warunki, które miał w pierwszej serii. W drugiej niemal dosłownie przeskoczył skocznię. Poleciał na 138,5 metra i wygrał. A rekord? Tak jak ten w Garmisch-Partenkirchen, utrzymał się aż do – tym razem – modernizacji obiektu.
Gregor Schlierenzauer – 149 metrów, Whistler 2009
Kolejna z magicznych prób Schlierenzauera. Tym razem ustana. Polskim kibicom już zawsze będzie się kojarzyła z komentarzem Włodzimierza Szaranowicza i słowami "gdzie on wyląduje" i "on jest szalony". Taką samą odległość chwilę wcześniej osiągnął co prawda Ville Larinto, ale Fin podparł skok. Schlierenzauer wykorzystał kapitalne warunki, pobił rekord skoczni w próbie przedolimpijskiej i wygrał zawody.
Kamil Stoch – 148,5 metra, Sapporo 2019
Po tym skoku Kamil Stoch aż chwycił się za serce. Wiadomo było, że w Sapporo da się poszybować daleko, ale chyba nikt nie sądził, że jury pozwoli na taki odlot w zawodach. Polak aż o 4,5 metra poprawił rekord skoczni Stefana Krafta, a rozmiar obiektu przekroczył o ponad 10! I ustał, co nie zawsze było normą przy niebotycznych próbach.
Gregor Schlierenzauer – 150,5 metra, Lillehammer 2009
Jeden z flagowych skoków Gregora Schlierenzauera. Próby powyżej 140 metrów na olimpijskiej Lysgardsbakken robiły wrażenie. W tych samych zawodach 146 metrów uzyskał Simon Ammann, ale wszystkich – jak zawsze w tamtych latach – zaszokował Schlierenzauer. Austriak leciał wysoko nad zeskokiem i przekroczył po raz pierwszy w historii w zawodach Pucharu Świata w Lillehammer 150 metrów. Próbę podparł, ale i tak był w ścisłej czołówce po pierwszej serii.
Ryoyu Kobayashi – 147,5 metra, Ruka 2018
Choć Japończyk "tylko" wyrównał rekord skoczni Stefana Krafta, to zrobił to w imponującym stylu. Leciał tak wysoko, że spokojnie poszybowałby poza 150. metr. Już nad punktem K (120 metrów) miał rozłożone ręce i szykował się do lądowania. Tak światu skoków w pełni objawił się ogromny talent Japończyka, który zaczynał jedną z najbardziej ekstremalnych dominacji w XXI wieku.
Jurij Tepes – 220 metrów, Harrachov 2013
Kiedy spojrzeć na wyniki osiągane przez zawodników w Planicy, Vikersund, czy dziś w Tauplitz/Bad Mitterndorf bądź Oberstdorfie, wynik Jurija Tepesa nie powala na kolana. Ale w Harrachovie nikt nigdy nie fruwał tak daleko. Rozmiar skoczni wynosił 205 metrów, a rekord 214,5. Słoweński specjalista od lotów skoczył aż 220 – zdecydowanie najdalej w dziejach Certaka. I choć podparł próbę, to kiedy pozbierał się z zeskoku, celebrował imponujący rezultat. To jeden z tych skoków, które nie mieściły się w głowie.
5 min
Adam Małysz i Ryoyu Kobayashi: Rozmówki polsko-japońskie
Ryoyu Kobayashi uczy Adama Małysza japońskiego i vice versa! Jeśli chcesz wiedzieć, jak jest po japońsku "Leć, Adam, leć!", "rekord skoczni" i "wyjście z progu" - koniecznie zobacz to video.
Dmitrij Wasiliew – 254 metry, Vikersund 2015
Choć konkurencja jest spora, a spektakularnych prób dałoby się wymienić jeszcze kilka, trudno w zestawieniu pominąć najdłuższy lot człowieka w dziejach. Dzień po tym jak Peter Prevc jako pierwszy w historii doskoczył do granicy 250 metrów, Dmitrij Wasiliew w kwalifikacjach osiągnął aż 254! Rosjanina dosłownie jednak wgniotło w zeskok Vikersundbakken, a całym zdarzeniem zdawał się być mocno zszokowany. W końcu trudno nie być, kiedy przeleciało się na nartach ponad 250 metrów i zakończyło mocnym uderzeniem głową w twardy śnieg. Minęło osiem lat, a nikt od Wasiljewa nie skoczył dalej. Oczywiście, ze względu na upadek rekord świata nie mógł być zaliczony. Ten wynosi 253,5 metra i należy do Austriaka Stefana Krafta.