Dorota Rasińska-Samoćko w bazie pod Nangą
© z arch. Doroty Rasińskiej-Samoćko
Góry

Ta kobieta ma szansę przejść do historii polskiego himalaizmu

„Sądzę, że to marzenia dają człowiekowi siłę” – mówi Dorota Rasińska-Samoćko, która w niecałe dwa lata zdobyła 9 ośmiotysięczników.
Autor: Krystian Walczak
Przeczytasz w 9 minPublished on
Dorota Rasińska-Samoćko ma na koncie 9 z 14 ośmiotysięczników – tyle co Kinga Baranowska, o jeden więcej niż Wanda Rutkiewicz. Tylko, że Dorota zdobyła Mount Everest (8848 m n.p.m.), Manaslu (8163 m n.p.m.), Annapurnę (8091 m n.p.m.), Kanczendzongę (8586 m n.p.m.), Lhotse (8516 m n.p.m.), Makalu (8481 m n.p.m.), Nangę Parbat (8126 m n.p.m.), Broad Peak (8051 m n.p.m.) i K2 (8611 m n.p.m. - jako dopiero trzecia Polka) w niespełna dwa lata. Nie ukrywa, że korzystała z tlenu z butli - tak samo jak Nirmal Purja. On bijąc absolutny rekord pod względem prędkości dokonania tego wyczynu, w swoim Project Possible wspiął się na wszystkie ośmiotysięczniki w 6 miesięcy i 6 dni. Dorota na cztery z dziewięciu dotychczas zaliczonych w miesiąc. Tylko, że ona nie wspina się dla rekordów. Po prostu wykorzystała możliwość, jaką dały jej pogoda i własna dobra forma. Nie mniej to niezły punkt wyjścia, żeby przejść do historii zdobywając wszystkie ośmiotysięczniki najszybciej z Polaków – o wiele szybciej niż Jerzy Kukuczka, któremu zajęło to 7 lat, 11 miesięcy i 14 dni.
Ile masz lat?
Pozostawmy to na razie w kwestii niedopowiedzenia, bo przecież wiek nie definiuje nas ostatecznie, szczególnie w górach.
Rozumiem dlaczego nie znalazłem tej informacji w innych wywiadach. Ale pytam, bo zdobyłaś 9 z 14 ośmiotysięczników, a nie ma cię również w Wikipedii. Dlaczego?
Powiedzieli, że nie jest to taka łatwa sprawa. Ktoś spoza mojego otoczenia powinien opracować taki artykuł. Pozostawili to w gestii przyszłości. Zbierają artykuły z różnych agencji i czasopism i dopiero wtedy je opracowują.
Dorota Rasińska-Samoćko - selfie na zboczach Broad Peaku

Dorota Rasińska-Samoćko - selfie na zboczach Broad Peaku

© z arch. Doroty Rasińskiej-Samoćko

No właśnie. Nie masz zaplecza, które dbałoby o nagłaśnianie twoich wyczynów.
Nie mam zaplecza prasowego, sponsoringowego i innego.
A masz chociaż ludzi, którzy pomagają ci organizować wyprawy, czy wszystko robisz sama?
Wszystko robię sama.
Jak i skąd czerpiesz siły? Jak trenujesz, jak się przygotowujesz? To, że Nims jako żołnierz brytyjskich sił specjalnych zalicza 4 ośmiotysięczniki w miesiąc, albo i w tydzień, to można jakoś pojąć. Ale kobieta mająca za sobą lata biurowej pracy… ?
Niezależnie od tego, że pracowałam zawodowo jako prawnik, a później jako dyplomata - co nie wiązało się bezpośrednio z aktywnością fizyczną - to przez całe życie starałam się być sprawna. Góry zawsze pozostawały w moim zasięgu. Ciągle w moim życiu obecny jest trening rowerowy, nurkowy, czy jakikolwiek inny. Cały czas myślę o swoim przygotowaniu fizycznym. Natomiast jeśli chodzi o Himalaje, to nie dość, że one wymagają kilkutygodniowego pobytu na miejscu i aklimatyzacji, to też wymagają dużego treningu i dodatkowej pracy. Kiedy przygotowuję się do wyprawy, to niezależnie od aktywności, którą mam na co dzień, wiąże się to z sześcioma miesiącami dodatkowej, intensywnej aktywności fizycznej każdego dnia. Na trening składa się wysiłek fizyczny i mentalny. No i w związku z tym, że od zeszłego roku wyjeżdżam w Himalaje, moja praca zawodowa jest minimalna. Praktycznie zrezygnowałam z niej, a w mojej orbicie zainteresowań są wyłącznie Himalaje. Nie dałoby się tego połączyć w żaden sposób – ani z logistycznym przygotowaniem wypraw, ani z treningiem. Dlatego obecnie koncentruję się na wyjazdach w góry.
Wspinaczka na K2

Wspinaczka na K2

© z arch. Doroty Rasińskiej-Samoćko

Dlaczego Korony – Himalajów i Karakorum oraz Ziemi? Powiedziałaś w jednym z wywiadów, że marzyłaś o nich od dziecka, ale skąd ten pomysł żeby zaliczać szczyty jeden po drugim?
Ja bym tego nie określiła jako zaliczanie. W mojej głowie nie powstał projekt, aby bić rekordy szybkości, bo wspinaczka daje mi niesamowitą satysfakcję i radość, a wyjeżdżając w góry nie chce się z nikim, ani z niczym ścigać. Natomiast w zeszłym roku, kiedy byłam na Evereście, a potem na Manaslu, czułam się bardzo dobrze – na dole w bazie też. Miałam bardzo dużo sił i energii. Uznałam, że jeżeli się uda pod względem logistycznym i organizacyjnym, to czemu by nie spróbować i nie wykorzystać aklimatyzacji, żeby wchodzić na kolejne szczyty. To był mój plan maksimum na następną wyprawę. Po rozmowie z agencją trekkingową okazało się, że jest możliwość wejścia na kilka szczytów. Niezależnie od tego, że byłam dobrze przygotowana fizycznie i aklimatyzacyjnie, to były też bardzo dobre warunki pogodowe. Okres wejść na wiosnę w Nepalu jest dość krótki, a ja na Makalu weszłam ostatniego możliwego dnia wyprawy. Wszystko ułożyło się tak jak chciałam i byłam z tego bardzo zadowolona. Poza tym czułam się bardzo dobrze. Po każdym powrocie do bazy, po kilku dniach regeneracji byłam pewna, że podejmę wysiłek żeby wejść na kolejny szczyt.
Dorota Rasińska-Samoćko na szczycie K2 (8611 m n.p.m.)

Dorota Rasińska-Samoćko na szczycie K2 (8611 m n.p.m.)

© z arch. Doroty Rasińskiej-Samoćko

A później był Pakistan. Miałam problemy z wizą. Czekałam na nią od lutego do sierpnia. Nie wiedziałam, czy wyjadę, czy nie i to też było pewne obciążenie psychiczne. Ale na miejscu znowu udało się wszystko zgrać. Najpierw była Nanga Parbat, później Broad Peak i na końcu K2. Tam też wchodząc na szczyty po kolei zaczyna się od Nangi, gdzie sezon zaczyna się najwcześniej. Mimo to warunki na niej były nienajlepsze. Około 30% ludzi weszło wtedy na wierzchołek. Do tego doszły problemy z lodowcem, który się topi. Trekkingi do baz trwają teraz wiele dni. Nie ma prywatnych helikopterów, a te wojskowe są bardzo drogie. Co roku są też problemy z przejazdami i przetransportowaniem rzeczy po drogach zniszczonych przez lawiny błotne. Po wejściu na Nanga Parbat 1 lipca drugą część zaczęłam od Broad Peaku, a nie od K2, bo tam było lepsze okno pogodowe i były częściowo pozakładane poręczówki. Nie było zbyt łatwo, ale po zejściu stamtąd warunki na K2 poprawiły się. Zostało mi kilka dni żeby i tam spróbować wejść. Moje marzenie o postawieniu stopy na wierzchołku K2 też się spełniło! Było pięknie i cudownie.
Byłaś trzecią Polką na K2. Pytałem o to Monikę Witkowską, która weszła tam niedługo przed tobą i chcę tobie zadać to samo pytanie. Jak sądzisz, dlaczego do tej pory tak mało kobiet z Polski weszło na ten szczyt?
K2 jest dość wymagającą górą. Nanga Parbat i K2 w mojej opinii są porównywalne, a w niektórych elementach Nanga być może jest nawet trudniejsza. Ale wejście na K2 wymaga przełamania pewnej bariery psychicznej. Musi być też odpowiednie okno pogodowe. No i to nie jest tania góra. Cena wejścia jest porównywalna z Everestem. Inne góry są tańsze. Ja miałam dobrą aklimatyzację po Nanga Parbat i Broad Peaku, czułam się silna fizycznie oraz psychicznie oraz wykorzystałam ostatnie okno pogodowe. Ekipy, które były od początku w BC K2 musiały czekać ponad miesiąc, ponieważ schodziły lawiny, duże opady śniegu i były duże problemy z założeniem poręczówek i przetarciem szlaku. Dodatkowo, kiedy ja wchodziłam na szczyt i tak musieliśmy przecierać szlak zasypany śniegiem, czekać dwie noce w Camp II na poprawę pogodę, a przy powrocie zmagać się z gęstą mgłą, brakiem widoczności oraz ciężkimi warunkami.
Dorota Rasińska-Samoćko w Obozie IV na K2

Dorota Rasińska-Samoćko w Obozie IV na K2

© z arch. Doroty Rasińskiej-Samoćko

Wspomniałaś o finansach. Jak spojrzymy choćby na historię Nimsa, to ta kwestia sama się nasuwa. On żeby zaliczyć wszystkie ośmiotysięczniki zastawił dom. Jak ty sobie radzisz? Nie masz przecież żadnych sponsorów.
Rozmawiałam z Dawą (dop. Szerpą) – szefem Seven Summits, który mi to wszystko organizował. Oprócz tego, że Nims miał dobre przygotowanie, to też otrzymał dużą pomoc od samych Szerpów. Dali mu wręcz kredyt. Nie musiał za wszystko płacić od razu. (dop. Nims opisuje swój projekt Project Possible i jego okoliczności w książce „Poza możliwe. Jeden żołnierz, czternaście szczytów - moje życie w strefie śmierci”, jest też dostępny film dokumentalny „14 szczytów” na ten temat) Ja nie jestem Szerpą i nie mam takich możliwości. Co prawda śmieją się, że jestem Szerpinią, ale radzę sobie własnym sumptem. Choć przez wiele lat pracowałam, zarabiałam i inwestowałam, też pozaciągałam pożyczki krótkoterminowe żeby móc wyjechać. Nie wahałam się jednak uznając, że moje marzenie jest tak piękne i cudowne, że należy je zrealizować. Sądzę, że to takie marzenia dają człowiekowi siłę w życiu, a nie kwestie materialne. Dobijałam się do sponsorów i szukałam realnego wsparcia, ale jak na razie nie ma namacalnych efektów. Zobaczymy, co będzie w przyszłości.
To znaczy, że gdyby znalazł się ktoś, kto chciałby cię wesprzeć, bez wahania powinien się do ciebie odezwać?
Oczywiście. Kinga Baranowska przestała się wspinać, inne dziewczyny także, dlatego może to być jakiś bodziec do rozwoju himalaizmu kobiecego. Dobrze by było, żeby jakaś Polka w końcu zdobyła tę Koronę.
Podejście na szczyt Makalu (8481 m n.p.m.)

Podejście na szczyt Makalu (8481 m n.p.m.)

© z arch. Doroty Rasińskiej-Samoćko

Pracowałaś jako dyplomatka. Ze wszystkich krajów, które odwiedziłaś – około 130, to mniej więcej połowa wszystkich państw jakie są na świecie – w którym było najfajniej? Gdzie czułaś się najlepiej?
To bardzo trudne pytanie. Niezależnie od gór, lubię wyprawy z plecakiem oraz inne aktywności sportowe. Uwielbiam nurkować i pod tym względem była to Malezja – szczególnie Sipadan wraz z podwodnym parkiem narodowym zrobił na mnie wrażenie. Natomiast Nepal też pozostaje moim ulubionym krajem, bo tam są Himalaje. Pakistan również ze swoimi szczytami i lodowcami. Bardzo lubię Indonezję. Wietnam i Laos również pozostają w mojej pamięci. Każdy kraj coś we mnie zostawił, będąc na swój sposób fascynującym i innym. Gdybym jednak musiała wybrać, to powiedziałabym, że Azja jako całość.
A czy jest miejsce, gdzie jeszcze nie byłaś, a o którym marzysz żeby się tam wybrać?
Z najgłębszych marzeń udało mi się zrealizować wszystkie. Do odwiedzenia pozostaje mi między innymi Ameryka Łacińska i południowa Afryka.
Koniecznie zobacz też film o narciarskim zjeździe Andrzeja Bargiela z K2:

1 h 6 min

K2: Pierwszy zjazd

Zajrzyj za kulisy wyprawy Andrzeja Bargiela, podczas której dokonał pierwszego zjazdu z K2 (8611 m n.p.m.) na nartach

polski +13

Dowiedz się więcej

K2: Pierwszy zjazd

Zajrzyj za kulisy wyprawy Andrzeja Bargiela, podczas której dokonał pierwszego zjazdu z K2 (8611 m n.p.m.) na nartach

1 h 6 min
Oglądaj