„Widzę jak szczęka zaczyna opadać” – śpiewa na swojej nowej płycie „Dziękuję” Błażej Król. Ma rację, jego album robi wrażenie.
Autor: Tomek Doksa
Przeczytasz w 16 minPublished on
Rocznik 1984. Muzyk, kompozytor, wokalista i autor tekstów. Grał w zespołach Kawałek Kulki i UL/KR, z żoną Iwoną założył Kobietę z Wydm i Laudę, ale najwięcej płyt wydał pod swoim nazwiskiem. Za poprzednią, „Nieumiarkowania” z 2019 roku, otrzymał Paszport „Polityki” w kategorii Muzyka Rozrywkowa. Chwilę później – razem z Darią Zawiałow i Igo – stanął na czele orkiestry Męskiego Grania. A w międzyczasie nagrywał kolejny album. Płyta „Dziękuję” ukazała się 9 kwietnia 2021 roku.
Muszę cię zapytać, jako wielkiego fana reality show Michała Wiśniewskiego „Jestem jaki jestem”, który utwór na twojej nowej płycie „Dziękuję” inspirowany jest właśnie jego historią?
KRÓL: Bezpośrednio nie ma inspiracji na nowej płycie żadnych, pośrednio jednak podejrzewam, że inspirowany był każdy utwór. Muszę przyznać, że ten program to arcydzieło w kategorii reality show, wręcz esencja wszystkiego: show-biznesu, alkoholizmu, dobra, zła. Jak dla mnie jest to pismo święte popkulturowego głodomora.
Wiem z pewnych źródeł, że na tym jednym programie twoja fascynacja reality shows się nie kończy, a wręcz przeciwnie.
Rozmawiałem o tym wczoraj z moją żoną Iwoną! Musisz mieć tam u siebie jakąś dobrą antenkę, że to wyczułeś. (śmiech) Nie wiem, czy pamiętasz taki program „Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym”…
Oczywiście, że tak. Tego warkoczyka nie da się zapomnieć.
(śmiech) No właśnie. Oglądaliśmy więc tę „Balladę”, oczywiście wszystkie sezony „Warsaw Shore” – choć to dla mnie już wyczerpana księga, nowy niczego nie wnosi – a teraz włączamy „Hotel Paradise”. I wiesz co? Rozmawiając z Iwoną o tych programach, i o tym jak życie nas w nich zaskakuje, porównałem to oglądanie do zażycia narkotyku. Twardych narkotyków nigdy nie brałem, ale pamiętam z literatury i filmów, że to może działać podobnie. Wyłącza cię i pokazuje coś zupełnie innego, wykręca totalnie twój świat. Pierwszy sezon „Hotelu Paradise” był super, drugi genialny, trzeci jest coraz lepszy. Wiesz, że jeden z uczestników, Krystian, nucił tam ostatnio piosenkę Dawida Podsiadło?! Ja właśnie tego zazdroszczę Dawidowi!
A tak, obiło mi się o uszy, że jesteś „polską wersją Dawida Podsiadło”.
Wierzę, że kiedy „Dziękuję” już się ukaże, dotrze też do hoteli na Zanzibarze. Sporo w końcu jest na twojej nowej płycie fajnych piosenek do nucenia.
Właśnie, piosenek. Kiedyś u mnie na pierwszym planie nie była melodia, a cała reszta była ukryta za pogłosami, jakimiś dziwadełkami. Teraz natomiast zależy mi przede wszystkim na robieniu piosenek, po prostu. Nie było w tym jednak na pewno żadnych kalkulacji, gdybyś o to pytał. Płynę sobie swoim nurtem i mam tam zarzuconą jakąś sieć, do której wpada ostatnio coraz więcej, a ja więcej z tego korzystam. Zresztą, wydaje mi się, że trudniej napisać dobrą piosenkę niż być awangardowym kolesiem kręcącym gałkami w impro-noisowym szale.
Dobrą piosenkę jeszcze z polskim tekstem. To dopiero sztuka. Ale tobie się ona znowu udała.
Być może, ale jeszcze nie udało mi się zrobić czegoś, co powali wszystkich. Choć wszystkich jednocześnie chyba nie da się powalić? Zresztą nawet gdyby to się udało, to co potem? Kto zostanie do powalenia?
Mimo wszystko dokonałeś znacznego skoku w swojej karierze. Występując jako jedna z gwiazd Męskiego Grania zwróciłeś na siebie uwagę wielu ludzi, którzy wcześniej nie mieli o tobie pojęcia. Czytałem w jednym wywiadzie, że chciałeś usłyszeć, że się sprzedałeś. OK, to ja ci to powiem: sprzedałeś się.
Tak, ja to czuję. Ale to trwało. Już przy pierwszej płycie UL/KR, Kasia Nosowska w zaprosiła na Męskie Granie – w 2022 roku minie dokładnie dziesięć lat odkąd rokrocznie występowałem tam ze swoimi piosenkami. Choć oczywiście w innej roli. Mój udział w Orkiestrze Męskiego Grania był dla mnie uderzeniem bardzo fajnym i tylko smuteczek, że jego potencjał nie został do końca wykorzystany. Ale wiadomo, jaki mieliśmy rok. Niczego jednak nie żałuję, bawiłem się zajebiście.
Teraz, z tego co widzę, świetnie bawisz się na Instagramie. Jak dla mnie jesteś tygrysem tego wybiegu.
Ale wiesz co? Najlepsze filtry są jednak na Snapchacie. Lubię natomiast podczas wrzucania jakiejś piosenki na insta stories, przypuśćmy ze Spotifya, okrasić ją ruchomymi obrazkami, gifami, dziwadełkami. Czasami wprowadzić zupełnie inny nastrój udostępnianego utworu albo też podkręcić to, co jest w danej piosence ważne. Z nieukrywaną podnietą muszę przyznać, że to jest dla mnie zajebiste.
Widziałbym cię teraz na TikToku.
Mój wydawca naciska, żebym uderzył w tego TikToka… Niechętnie się chwaląc czuję, że znalazłbym tam dla siebie miejsce. Natomiast powiem ci szczerze, że i tak spędzam teraz za dużo czasu na Facebooku, Instagramie, Netflixie, Spotifyu, YouTube, że nie. Ja już więcej nie mogę. Bo jeszcze się w tym wszystkim zgubię i cudowny teraz filterek nie będzie już mi tylko deformował rzeczywistości i przekształcał ją w groteskowo-pięknie-dziwną, ale nagle sam stanie się moją rzeczywistością. A ja zmienię się w jakąś apkę.
Jest jeszcze coś takiego jak Twitter. Przez weekend byłem na szalenie interesującym spotkaniu z inteligentnymi ludźmi, nieco starszymi ode mnie, i tam ten Twitter pojawiał się dość często. Ale ja się go boję, głównie przez mój kompleks grafomaństwa i ucznia zdolnego, ale leniwego. Poloniści w szkole byli dla mnie niezbyt łaskawi, a może to ja nie potrafiłem od zawsze brać jeńców. I teraz ciut boję się słowa pisanego. Na takim Twitterze trzeba się pilnować, czy nie robisz tych strasznych błędów gramatycznych, zwracać uwagę na interpunkcję, a to moje kręcenie i motanie na Instagramie sprawdza się nawet z błędami.
Dostałeś kiedyś odpowiedź na jakąś swoją relację w rodzaju: „WTF?”.
Czasami dostaję. Ale co innego jest na tym Instagramie ciekawego. Ostatnio odkryłem z Iwoną opcję statystyk i... ja pierdylę! My się długo zastanawialiśmy, dlaczego korzystając z tych wszystkich dobrodziejstw bycia piosenkarzem – tych festiwali i wydawania płyt – ilość naszych odbiorców jest raczej stała. Nie mamy tutaj wielkich skoków. A gdy zobaczyliśmy statystyki i zauważyliśmy, że tyle samo ludzi do nas dołącza, co rezygnuje, to już się temu wszystkiemu nie dziwię. Ale cieszę się, bo wiem, że zostają ci, którzy mają podobnie jak my.
I to im, tym tygryskom, dziękujesz na otwarcie swojej nowej płyty?
Tak! Zajebiście, że to powiedziałeś. Tak, dziękuję tym, którzy wytrwali. 2020 rok był jaki był, 2021 zaczyna się podobnie. Dziękuję więc za to, że przetrwaliśmy, po prostu. Być może to brzmi jak Błażejo Coelho, ale tak jest. Trochę też spokorniałem i mimo że wciąż jestem jaki jestem, to jednak wolę dziękować. Chcę tego spróbować, bez trollowania zupełnie. Oczywiście, u mnie zawsze musi być pewien żart, musi być lekka przekora, ale chciałem szczerze podziękować słuchaczom, bez których… po co właściwie to grać? Gdyby nie oni, wolałbym otworzyć schronisko dla zwierząt i tam tę swoją energię oddawać.
Wróćmy jeszcze na moment do wspomnianego przez ciebie grafomaństwa. Ciekawy ma kompleks człowiek, który pisze jedne z najlepszych u nas tekstów.
Wiesz, jeśli np. nauczyciel WF-u powtarza ci, że jesteś beztalenciem w dziedzinie skakania przez kozła, to w końcu w to uwierzysz. Ja dopiero teraz zaczynam się przekonywać i znajdywać wiarę w to, co robię. Podoba mi się to! Mógłbym tego słuchać i to nie kłuje mnie aż tak bardzo, ale na samym początku mojej przygody, wśród recenzentów i dziennikarzy, pojawiały się głosy, że jestem grafomanem. Mam jednak wrażenie, że byli to dziennikarze słuchający głównie zagranicznych artystów i gdzieś tam chyba nagle przeraziło ich, że piosenka może posiadać tekst. Mało jest recenzji płyt wykonawców zagranicznych, a w zasadzie ja się z taką nie spotkałem, w której byłyby analizowane teksty.
Bo jak tu analizować coś, czego się nie rozumie? Nawet jeśli świetnie znasz angielski, to jednak Amerykanin myśli i pisze inaczej niż nam to się może wydawać. Jego angielski nie jest naszym angielskim. Do tekstu Króla łatwiej się przyczepić.
Niech się czepiają. Bardzo chętnie przeczytam jakąś konstruktywną krytykę. Na razie lubię przekuwać swoje niedociągnięcia w atuty. Bo widzę, że prawda jednak zwycięża. Kurde, znowu Błażejo Coelho, ale ja naprawdę nie próbuję udawać, że mam inny nos, albo że nie mam trzeciej szyi, tylko przedstawiam to wszystko tak, jak wygląda. Tak właśnie staram się pisać swoje teksty.
Twoje teksty to gotowe hasła na t-shirty, można je też tatuować. Jak ten: „Nie odchodź na długość cienia”. Od takiej pojedynczej myśli zaczynasz budować resztę?
Tak. Jedna, dwie pierwsze myśli, rozpoczynają może nie lawinę, ale na pewno jakiś wir. Ja lubię już w tych pierwszych słowach zainteresować słuchacza. Zrobić coś na zasadzie: „ej, widziałeś? Przed chwilą tu przebiegł goły człowiek”. Lubię przykuć uwagę już na starcie, ale koniec jest dla mnie równie ważny.
Nie myślałeś o tym, żeby dorobić jako copywriter?
Wyobraź sobie, że miałem wiele propozycji od tzw. dużych ryb polskiego show-biznesu, by napisać dla nich teksty. Ale kiedy się za nie zabierałem, a potem kończyłem, stwierdzaliśmy z Iwoną, że weź, przecież my to możemy wykorzystać. Nie musimy nikomu niczego oddawać. Ostatnio odważyłem się, trochę w formie eksperymentu, jednak tego spróbować i kilka moich tekstów będzie śpiewanych przez kogoś innego. Zaczęło się od Muńka, a dwie inne osoby pracują właśnie w studiu nad piosenkami ze słowami mojego autorstwa.
Na „Dziękuję” jest 18 pozycji, z czego 17 z dłuższym tekstem, do tego piosenki na zamówienie – brawo, przeszedłeś na działalność hurtową.
I nowa Kobieta Z Wydm jest też w drodze! Może faktycznie uzbierało się tego sporo, jednak ja jeszcze nie czuję tego przesytu. Nie wiem, czy to słychać, bo też nie wymieniamy dokładnie, co jest czyje, ale zacząłem przy „Dziękuję” pisać teksty wspólnie z Iwoną. Siedzimy i piszemy razem, coś na zasadzie zabawy jak kiedyś u bitników, którzy wycinali sobie karteczki i tworzyli z nich całe książki.
Ja bym porównał wasze pisanie do układania rapowych tekstów. Wasze też są pełne „punchline’ów”.
O, ciekawe. Na pewno chcemy z takich punchów, jak to nazwałeś, stworzyć większą historię i być może nasze pisanie jest trochę fabryczne, trochę zabijające ducha wielkiego, wypierdzianego tekstu, ale ja też czegoś takiego nie potrzebuję. Nie mam w życiu jakichś wielkich dramatów i ekscesów, żeby tygodniami siedzieć i popełniać fabuły, nie. Mnie fabuły nie interesują, ja wolę iść w impresje, które działają jak kopniak albo pocałunek.
Słuchając „Dziękuję” mam wrażenie, że to jest płyta, nad którą pracowałeś przez lata.
Ale zrobiłem ją w rok.
OK, ale brzmisz mi na niej, jakbyś był tym potworkiem z teledysku do „Tak jak ty” – który wykluwał się przez lata i rósł do takiej płyty właśnie.
Zajebista metafora.
To jeszcze dosłodzę. Słuchając twojej płyty i jednocześnie czytając notkę prasową na jej temat, przeczytałem w niej „szczytowa” zamiast „szósta” płyta Króla. Mój mózg zadecydował.
Ja niestety nie mam jeszcze do tej płyty dystansu, za mało czasu minęło od jej zamknięcia. Robię już nowe rzeczy, ale przede wszystkim nie mam ogranego tego materiału na koncertach, a na nich tworzy się zupełnie inna płaszczyzna. Na pewno jakąś trudnością dla mnie było przy tej płycie budowanie tracklisty. Nie zdawałem sobie sprawy, że tworzenie dramaturgii płyty z 18 utworami będzie tak ciężkie. Ale na pewno nie jest to zamknięta historia. Raczej jest to duży fragment tego, co teraz popełniam. Cieszę się, że zwróciłeś wcześniej uwagę na tego potworka, że ta płyta jest tak bardzo napęczniała mną i tym, co się we mnie cały czas gromadziło. I że teraz wybucha. Cieszę się, bo to piękny komplement.
A można o twojej płycie powiedzieć, że jest też podsumowaniem ostatniego, tego dziwnego roku?
Cokolwiek popełniliśmy w ostatnim roku, to jakbyśmy tego nie chcieli, nie uciekniemy przy tym od postpandemicznego posmaku. Albo braku smaku. O tych dziwnych czasach, o których przecież jeszcze dwa lata temu oglądaliśmy seriale czy filmy sci-fi, będzie się mówiło jeszcze długo! No chyba że przyjdzie jeszcze coś większego i wyjebie. Na pewno to jest chu*owizna na maksa, ale nie sposób się od tego odciąć. Także jako tako to jest dziennik pandemiczny na swój sposób. Oczywiście nie opisuję w moich utworach, że „wychodzę w maseczce oparty o laseczce”, natomiast wszystko to we mnie siedzi.
„Zła strona” może być odniesieniem do wojny polsko-polskiej czy to za daleka interpretacja?
Za daleka, ale podoba mi się. W „Złej stronie” na pewno nie chodziło mi o dosłowne odniesienie do tematów politycznych, natomiast celowy był tytuł. Taki przekorny, bo w kontrze do piosenki „W dobrą stronę” Dawida Podsiadły. Pomyślałem sobie, że fajnie będzie, jeśli ktoś na to wpadnie i to zauważy.
„Zbyt dobrze ci idzie” – to już na pewno o tobie.
Tak, bo we mnie jest strach. W pewnym momencie każda przyjemność – podobno, tak przynajmniej mówią i piszą w mądrych książkach – powoduje wymioty lub też gorsze rzeczy. I ja gdzieś tam podskórnie, kiedy nie dotyka mnie zło tego świata bezpośrednio i cały czas jestem na granicy euforii, albo raczej takiego otępienia przyjemnego, to gdzieś tam z tyłu głowy mam myśli, że: „hej, nie nakręcaj się”. Tak jestem nauczony.
Nie popisuj się!
Tak, nie biegaj, bo się spocisz. Gdzieś tam więc podskórnie czuję, że to wszystko kiedyś się skończy. Na razie uwolniłem się od swojego nieumiarkowania, od tego, że Błażej nie jest nieśmiertelny, i pewne rzeczy mogą trudniej lub łatwiej doprowadzić do innych rzeczy. Wydaje mi się zresztą, że to wszystko to jest jedna wielka spełniająca się przepowiednia Edyty Górniak. Że na początku 2021 roku myślenie ludzi się zmieni.
Dużo mówisz o tej śmiertelności. To jest jakiś twój nowy konik?
Nie, ale w ciągu ostatnich pięciu miesięcy pożegnaliśmy kilka bardzo bliskich nam osób. I nagle w miejscu, w którym mieszkaliśmy wszyscy razem, zostaliśmy sami. Nie to, że od razu potem chciałem nagrać featuring z Nagrobkami albo zacząć interpretować poezję Edgara Poe, ale ja zawsze byłem cykorem, a takie sytuacje jeszcze bardziej powodują, że gacie są do wymiany. Absolutnie nie chciałbym jednak tego podpinać pod album. Oczywiście te wydarzenia nami wstrząsnęły, ale nie chcę brzmieć jak osoba, która przychodzi do talent show i w pierwszych słowa opowiada o tragicznej śmierci wujka, która wydarzyła się 20 lat temu, ale wciąż nie jest zagojoną raną…
Idźmy więc dalej: „Chcę poczuć dłoń na czole / Nagrodę, choć nie zasłużyłem” – no nie bądź taki skromny.
Tam w moim tekście pisanym pierwotnie było: „Chcę poczuć zimną dłoń na czole”, ale to zimno mi się kiepsko śpiewało i trzeba sobie to teraz dopowiedzieć.
Chodzi ci o chłodzenie swojej głowy? O nagrody, na które nie zasłużyłeś? Przecież zasłużyłeś. Sam bym ci jedną przyznał za to, że przestałeś się męczyć w gryzącym swetrze i zacząłeś pisać numery do tańca. Z chęcią przyjmę całą taką twoją płytę, trochę na kwasie.
Może to będzie kolejny krok? Ale to nie może wynikać z kalkulacji, to musi być wytrysk danej chwili. Myśleliśmy o tym, by wydać dwie płyty i jedną wypuścić wiosną, drugą jesienią, czarne i białe, yin i jang, ale ja pracowałem nad tym albumem, nad tymi wszystkimi utworami, jednocześnie. Skakałem z czwórki na szesnastkę, z ósemki na jedynkę, starałem się, żeby były między tymi piosenkami łączniki, żeby to wszystko czytało się jako całość. I czuję, że jest w tym trochę psychodelicznego odpału. Zdarzało mi się oglądać MTV, Eskę TV, i jak tak teraz myślę… porównałbym tę płytę do skakania po takich „muzycznych” kanałach, pod wpływem lekkiego zdeformowania.
A ja bym ją nazwał popkulturowym potworkiem.
Tak, dobre, będę tego używał.
Skoro znowu wywołałeś temat reality shows… Muszę przyznać, że mnie fascynuje w nich odkrywanie ludzi i do czego potrafią być zdolni.
Ja takie rzeczy oglądam z jakąś perwersyjną satysfakcją. Oczywiście co za dużo to nie zdrowo, ale dla mnie to jest mega odprężające. Patrzenie na świat z klapkami, życie tylko w swojej bajce, nie jest niczym dobrym. Przecież to nie jest jedyny świat. Poza tobą, twoimi znajomymi i ambitnymi filmami, które lubisz oglądać, jest jeszcze mnóstwo innych rzeczy, którymi warto się zainteresować. Przemoc i zło są nie dla mnie, ale lubię czasem popatrzeć na to zezwierzęcenie. Wiesz, ja to widzę tak: wszyscy dążymy do tej samej mety – i nie chodzi mi tym razem wcale o śmierć – do osiągnięcia w życiu pewnych rzeczy, ale wybieramy przy tym różne drogi. Jedni po prostu jadą bentleyem, inni hulajnogą obsługiwaną przez apkę.
A ty, czym jedziesz?
Volkswagenem passatem, trochę zdezelowanym, ale który przewiózł nas przez całą Polskę. Kupiliśmy go jeszcze za czasów UL/KR, by jeździć nim w trasę, a dzisiaj jeździmy na zakupy i do sklepu ogrodniczego po kwiatki. Czasami strzela mu opona i okazuje się, że nie mamy zapasowej, czasami musimy zaczekać na przyjaciół, aż po nas przyjadą, czasami musimy naładować akumulator, bo trzeba go od czasu do czasu pobudzić. Trochę pachnie w nim wegetariańskim kebabem, ale też wylanym słodkim napojem zero. Wszędzie jest pełno kaset, od Top One przez Bravo Hits po Korna. No i ja cały czas jestem pasażerem, a kierownikiem lotu jest moja żona.
Piękna sprawa, właśnie sobie to zwizualizowałem i powiesiłem na ścianie.
Sasnal niech namaluje i będzie super.
Sasnal będzie drogi, wrzuciłbym to na jakąś darmową apkę.
O kurde, zajebiste! Wpisujesz wszystkie rzeczy, które chcesz mieć na obrazie i apka wypluwa ci dzieło sztuki. Genialne! Wymyśliłeś właśnie super aplikację, jestem fanem.
Muzyka
Kup kolekcję
Do sklepu
Najpopularniejsze artykuły
zobacz wszystko
zobacz wszystko
Ta strona internetowa wykorzystuje pliki ciasteczek niezbędne do technicznego działania strony. Za twoją zgodą strona będzie używać dodatkowych plików ciasteczek (w tym ciasteczek stron trzecich) lub podobnych rozwiązań, aby umożliwić działanie strony, w celach marketingowych i poprawienia wrażeń z odwiedzin strony. W dowolnym momencie można wycofać zgodę w ustawieniach plików ciasteczek w stopce strony. Więcej informacji znajduje się w naszej Polityce prywatności oraz w ustawieniach plików ciasteczek poniżej.
Centrum preferencji prywatności
Kiedy korzystasz z naszej witryny, możemy przechowywać dane w Twojej przeglądarce lub pozyskiwać z niej dane. Robimy to w celu gromadzenia danych na temat Ciebie, Twoich preferencji oraz urządzenia, z którego korzystasz. Te dane są wykorzystywane do celów marketingowych, do poprawy funkcjonalności witryny oraz do spersonalizowania pracy witryny. Nie stosujemy opcjonalnych plików cookie, chyba że włączysz samodzielnie taką opcję. Klikaj poszczególne nagłówki kategorii, aby dowiedzieć się więcej lub zmienić nasze domyślne ustawienia plików cookie. Pamiętaj, że zablokowanie niektórych rodzajów plików cookie może wpłynąć na pracę witryny oraz możliwość świadczenia pewnych usług przez nas.
Zarządzaj preferencjami zgody
Ściśle niezbędne pliki cookie
Zawsze aktywne
Te pliki cookie są niezbędne dla funkcjonowania strony internetowej i nie mogą być wyłączone w naszych systemach. Są one zazwyczaj ustawiane tylko w odpowiedzi na działania podejmowane przez użytkownika, które sprowadzają się do zapytania o usługi, takie jak ustawienie preferencji prywatności, logowanie lub wypełnianie formularzy. Można ustawić przeglądarkę tak, aby blokowała lub ostrzegała o tych plikach cookie, ale niektóre części witryny nie będą wtedy działały. Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych osobowych.
Pliki cookie wydajności
Te pliki cookie umożliwiają nam zliczanie wizyt i źródeł ruchu, dzięki czemu możemy mierzyć i poprawiać wydajność naszej witryny. Pomagają one ustalić, które strony są najbardziej i najmniej popularne i zobaczyć, jak odwiedzający poruszają się po stronie. Wszystkie informacje zbierane przez te pliki cookie są agregowane i tym samym anonimowe. Jeśli użytkownik nie zezwoli na stosowanie tych plików cookie, nie będziemy wiedzieć, kiedy odwiedził naszą stronę internetową.
Pliki cookie treści innych firm
Te pliki cookie mogą być ustawiane w naszej witrynie przez zewnętrznych dostawców lub treści zewnętrzne, które są osadzone w naszej witrynie. Mogą one być wykorzystywane przez te firmy do ładowania i wyświetlania treści lub umożliwiania użytkownikowi korzystania z tych treści w inny sposób. Ponieważ te treści stron trzecich są dostarczane przez niezależne firmy na ich własną odpowiedzialność, firmy te mogą również wykorzystywać te pliki cookie do swoich dodatkowych celów, takich jak marketing. Informacje te można znaleźć w politykach prywatności tych firm. Jeśli użytkownik nie zezwoli na wspomniane pliki cookie, nie będzie mógł korzystać z treści zewnętrznych osadzonych w naszej witrynie, takich jak filmy, muzyka lub mapy.