„Ludzie byli tym zajarani!” – mówił rok temu Oki, kiedy schodził ze sceny po pojedynku Red Bull SoundClash, który stoczył z Kukonem. Wtedy musiał uznać wyższość swojego przeciwnika, który – choć wyraźnie zdziwiony ostatecznym wynikiem – wyznał nam później: „Było zajebiście. Powiedziałbym, że to był najciekawszy koncert, jaki zagrałem”. Gdyby wrócić jeszcze więcej lat wstecz, w podobnie entuzjastycznych słowach o formule tego wydarzenia wypowiadali się także m.in. Grubson, Tymek czy Fisz Emade, którzy też mają na swoim koncie wygraną w Red Bull SoundClash. W tym roku do tego grona dołączył White 2115, pokonując w piątym w historii polskim pojedynku Red Bull SoundClash braci Kacperczyk. Ale po kolei.
Zobacz powtórkę pojedynku Red Bull SoundClash
Pokolenie końca świata bawi się świetnie
„Co was wyróżnia? To, że jesteśmy braćmi, trzymamy się cały czas razem” – mówili przed wejściem na scenę na COS Torwar Maciek i Paweł Kacperczyk. Jedną z dwóch scen, bo każdy z zespołów podczas starcia Red Bull SoundClash gra na własnej. Na drugiej rozstawił się raper White 2115 – na potrzeby tego widowiska, wzmocniony live bandem. „Co mnie wyróżnia? Pozytywna energia!” – to z kolei jego słowa, do których swoich fanów nie musiał przekonywać. Jeżeli ktoś jednak wcześniej nie widział go na żywo, poczuł tę energię od pierwszych minut wydarzenia.
„Gramy sześć rund, po pięciu mierzymy wasz hałas. W szóstej zwycięzca gra swój finałowy numer” – w przebieg Red Bull SoundClash ładnie wprowadzili nas na starcie prowadzący, DJ-e Noz i Naro. Jeszcze wcześniej, kiedy COS Torwar wypełniał się do ostatniego miejsca, imprezową rozgrzewkę prowadził duet Patoszał. Felipe i Janigunz – dwóch klubowych zadymiarzy, którzy w lutym wygrali pierwszą w Polsce edycję Red Bull Turn It Up. Za chwilę mieliśmy się dowiedzieć, kto zwycięży w kolejnym Red Bull SoundClash.
Zobacz zdjęcia
„Nigdy nie widziałem tylu spadających gwiazd / Nie myśl o życzeniach, wszystkie spełnią się i tak” – zaczęli jako pierwsi bracia Kacperczyk swoim numerem „Pokolenie końca świata”. Wydawało się, że spokojnie, na rozgrzewkę, bo pierwsza runda – The Warm Up – to przede wszystkim przedstawienie się publiczności i granie numerów jeszcze bez specjalnych wymogów. Ale tegoroczna edycja Red Bull SoundClash była zupełnie inna od poprzednich. Przekonaliśmy się o tym w drugim wykonywanym przez Kacperczyków numerze – Brejdaki” – w którym do zespołu dołączyli, ku wielkiemu zdziwieniu publiczności, bracia… Golec. Co na to White 2115? Odpowiedział mocno, choć (jeszcze) bez podobnych niespodzianek. Po tym, jak Kacperczyk zagrali jeszcze jeden kawałek, „Zobaczymy”, przywitał się z widownią „Morganem” i dwoma utworami, które szczególnie uwielbia wykonywać na żywo. Bijącą rekordy popularności „Californią” i „Mogę dziś umierać”. W tym drugim krzycząc do mikrofonu: „Mała, dziś tańcz, nie liczę, ile dziś wydam na bar / Mała, się baw, jakby niedługo już zasypiał świat”. Nikogo na Torwarze nie trzeba było do tego specjalnie namawiać. Kiedy grał White, tańce odchodziły także pod sceną Kacperczyków. I odwrotnie.
Jak powtórka najlepszych wakacji
Ale choć początek już był mocny, najlepsze było dopiero przed nami. Pojedynki Red Bull SoundClash, choć ich zasady są znane i niezmienne, za każdym razem zaskakują na swój sposób. Są miksem muzycznych niespodzianek, scenicznych zwrotów akcji i gościnnych występów, które potrafią odwrócić losy całego starcia. Pierwsza runda, która już na to wskazuje to The Cover – ta, w której White 2115 i Kacperczyk wykonali własną wersję słynnego przeboju „Notoryczna narzeczona” Lady Pank. Świetny wybór, zwłaszcza mając w pamięci „Moje najlepsze lata” Kacperczyków i tekst: „To nie punk, to nie lady, to jest pop song, baby”. Jeszcze lepszy, gdy okazało się, że kiedy numer wykonywał White 2115, do jego zespołu dołączył Jan Borysewicz. Ten Jan Borysewicz. Z tego Lady Pank.
Był rap, był pop, był rock. Z numeru na numer, z rundy na rundę, pojedynek coraz bardziej rozkręcał się na dwóch scenach i pomiędzy nimi. Grając „Afterparty” – numer z dorobku White'a 2115, który wybrzmiał w kolejnej rundzie The Takeover – muzycy zafundowali nam, zgodnie z tekstem piosenki, coś jak powtórkę z najlepszych wakacji. Kiedy w doborowym towarzystwie bawisz się przy muzyce i zapominasz o wszystkim poza. A ta na Red Bull SoundClash w dużej mierze grana jest tylko tu i teraz. Większość utworów wykonywana jest w specjalnie na tę okazję przygotowanych aranżacjach i nie ma potem drugiej okazji, by usłyszeć je w takiej formie na żywo. Tak jak we wspomnianej rundzie The Takeover, w której zespoły wymieniają się i przejmują swoje utwory. W Warszawie mieliśmy okazję przekonać się, jak hiphopowy repertuar White'a – „Afterparty” i „Oh oh (lalala)” – zagra umiejący w alternatywę Kacperczyk, a jak rockowe numery braci – „Wstałem lewą nogą” i „Jakbym zjadł mentosy i popił je colą” – na żywo zrobi raper ze swoją ekipą.
Jesteście piękni jak RiRi, znaczy RiRi jak wy!
„Jeśli zabawa to zbrodnia, proszę mnie skazać” – śpiewa White 2115 w „Za tych, co nie mogą”. Śpiewał to też podczas Red Bull SoundClash na żywo, ale w innej wersji niż na płycie, bo znowu – tym razem w rundzie The Clash – musiał razem z Kacperczykami próbować swoich w sił zadanych im muzycznych stylistkach. Hiphopowy przebój rapera „RiRi” w rockowej wersji? A „Chodź, razem na chwilę umrzemy” zespołu Kacperczyk w klimatach tropical? Takie rzeczy tylko na Red Bull SoundClash. W setliście tej rundy usłyszeliśmy jeszcze „Do zobaczenia”, „18” i „Artystę z ASP”, w którym Kacperczyk „zabawił się w White'a”, freestyle'ując w jego stylu i w którym szczególnie wybrzmiały słowa: „To miasto wielu pereł”. Tak, widzieliśmy je wszystkie, bawiące się tego wieczoru na COS Torwar.
A w ostatniej rundzie przed wielkim liczeniem głosów i finałem – The Wildcard – dołączyły jeszcze kolejne. Artyści podczas Red Bull SoundClash mogli zaprosić do siebie, kogo chcieli, byle tylko zaprzyjaźnieni artyści pomogli im na ostatniej prostej zebrać jak największy hałas. Przed startem pojedynku można było typować, kto to będzie. Zakłady wygrali ci, którzy obstawiali, że z Whitem wystąpi Chivas (wykonali razem „Death note”), a z Kacperczykami Mrozu (na żywo poleciały „Wolne duchy” i „Miliony monet”). Ale czy ktoś obstawiał, że z braćmi „Sebiksy” i „Mille Walky” wykona… Bambi, a z Whitem „Proste fakty”... Bedoes 2115, Kuqe 2115, Flexxy 2115, Blacha 2115?!
Red Bull SoundClash = spełnienie marzeń
„Przepiękny wieczór, przepiękne emocje. To było spełnienie moich marzeń!” – mówił na gorąco po wygranej White 2115. „ A możliwość wystąpienia na jednej scenie z Jankiem Borysewiczem to coś niesamowitego”. Bracia Kacperczyk, choć pokonani, też nie kryli zadowolenia: „Super wieczór! Przygotowywaliśmy aranżacje utworów przez dwa miesiące i jesteśmy bardzo zadowoleni z efektu. Fajnie słuchało się też utworów White’a. Traktowaliśmy to bardziej jako przyjacielskie spotkanie niż poważną rywalizację, ale dziękujemy fanom za tak wielki doping” – powiedział Maciek Kacperczyk.
My dziękujemy wszystkim za każdy decybel podczas tego pojedynku. Zrobiliście piękny hałas!
Partnerzy wydarzenia: Snipes, Red Bull Mobile