Deskorolka
W wielu miastach jeszcze zanim powstały skateparki, skejtów można było spotkać na lokalnych pomnikach. Wynikało to z faktu, że większość z nich miała idealną granitową lub marmurową nawierzchnię. Tak było m.in. w Katowicach, gdzie głównym spotem od wielu lat był Pomnik Trudu Górniczego. Stał się wręcz wizytówką tego miasta i spotem znanym w całym kraju. Przyszedł jednak moment, w którym władze miasta zdecydowały się go wyburzyć. Na szczęście, lokalna skejtowa społeczność postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i po rozmowach z urzędnikami, pomnik nie tylko nie zniknął z mapy miejscówek, ale został przerobiony na ogromną skateplazę. Jest to jedyna taka historia w Polsce, więc nic dziwnego, że podczas podróży do naszego kraju Madars Apse postanowił wpaść do Katowic i nagrać nowy odcinek Skatepark Review.
Zobacz 4. odcinek Skatepark Review o PTG:
14 min
PTG, Katowice
Finał serii o polskich miejscówkach nie mógł skończyć się inaczej – w samo południe na PTG.
PTG jest miejscem, na którym kiedyś jeździły legendy śląskiej deskorolki, a teraz pierwsze kroki stawia nowe pokolenie. Wielu ludzi spędza tam czas o każdej porze dnia. Jest to też wyjątkowe miejsce, bo to jedyna skateplaza w Polsce, gdzie znajduje się skateshop. Postanowiliśmy zapytać Kubę Golańskiego, od lat związanego z PTG, by opowiedział nieco więcej o miejscówce.
"Golan": To nasza wyspa na mapie Katowic
Promujesz deskorolkę w Katowicach na różne sposoby, świetnie znasz lokalną scenę. Jaki wpływ, według Ciebie, na rozwój katowickiej deskorolki miało i nadal ma PTG?
Kuba Golański: Jest wiele aspektów, na które warto zwrócić uwagę. Na pewno miejscówka, taka jak PTG, to raj dla ludzi z miasta, a szczególnie skejtów. To taka wyspa na mapie Katowic, gdzie panuje inny klimat i obowiązują inne prawa. Ta kraina przyciąga wielu specyficznych i nietuzinkowych ludzi. Myślę, że ten aspekt PTG jest najcenniejszy. PTG żyje dniem i nocą i spełnia funkcje świetlicy dla wielu osób. Gdy nie masz co robić i gdzie iść, zawsze możesz wbić na pomnik tak po prostu i jak jak to powiedział Szeryf PTG „możesz kupić deskę, dostać deskę i zjeść dobrze”. Na pewno dzięki PTG dużo ludzi zaczęło jeździć na desce i jeździ do dziś, a jak jakimś cudem przestało, to na pewno wróci (w pierwszej kolejności na pomnik). Niestety, ale nie ma rzeczy idealnych i PTG ma również swoją ciemną stronę. Jego zajebistość tak wciąga, że cieżko się od niego oderwać. Jak już tu przyjdziesz, to zostajesz na cały dzień. No i tu jest haczyk, bo przez to, nasza lokalna scena nie ma lekko, jeżeli chodzi o „bujanie" się po mieście, szukanie spotów, robienie DIY, nagrywanie filmów, tripowanie itp. Oczywiście staramy się robić te wszystkie rzeczy, ale mając z tyłu głowy „w sumie to może idziemy na pomnik?” sprawa nie jest tak prosta.
PTG żyje dniem i nocą i spełnia funkcje świetlicy dla wielu osób. Gdy nie masz co robić i gdzie iść, zawsze możesz wbić na pomnik tak po prostu
Paweł Krężel: Na PTG jeździ już drugie pokolenie
A jak wyglądały kulisy rozmów z urzędem miasta, aby finalnie powstała tam skateplaza? Opowiada nam o tym Paweł Krężel, który na PTG jeździł już ponad 20 lat temu i był bezpośrednio zaangażowany w sprawę.
Na temat wyburzenia PTG chodziły różne pogłoski. Słyszeliśmy, że powstanie tam hotel lub supermarket. Gdy informacja potwierdziła się w mediach, to wraz z Krzyśkiem Kotarbą i starszą ekipą wzięliśmy sprawy w swoje ręce. Mocno zaangażował się również Boniek Falicki, który miał szerszą wiedzę na temat tego, jak rozmawiać z władzami miasta. Doradził nam między innymi, żeby na każde spotkanie zabierać lokalne media. Wtedy urzędnicy wiedzą, że to nie spotkanie w pokoju, w którym coś się obieca dzieciakom, tylko temat może obić się szerszym echem. Pamiętam, że naprawdę długo wałkowaliśmy temat i odbyło się wiele spotkań. Nawet, gdy jeździłem na Woodcampy, to wieczorami po zajęciach z dzieciakami siedziałem nad projektem nowego PTG. Po 6 latach całość ujrzała światło dzienne. Jeszcze w czasie budowy Krzysiek Kotas Kotarba siedział tam cały czas i doglądał prac budowlanych wraz z Pawełem z MPG, który był głównym wykonawcą projektu. Aktualnie chłopaki z Katowic mocno działają i są w stałym kontakcie z władzami miasta i Zakładem Zieleni Miejskiej, do której ten teren należy. Wiem, że niedługo ma odbyć się modernizacja elementów, które trzeba wymienić. Bardzo cieszę się, że to miejsce dzięki zaangażowaniu lokalnej społeczności przetrwało. Teraz przychodzą tam moi znajomi, którzy jeździli ze mną w latach 90. i korzystają z uroków PTG ze swoimi dzieciakami.