Ninja X Marshmello
© August Hernmarck
Muzyka

10 pomysłów na karnawałowe przebieranki

Na ten i każdy inny karnawał – podsuwamy kilka sprawdzonych pomysłów na muzyczną maskaradę.*
Autor: Tomek Doksa
Przeczytasz w 6 minPublished on
*Maskarada to, za Słownikiem Języka Polskiego, zabawa, której uczestnicy występują w przebraniach i maskach (nie mylić z maseczkami). Tego rodzaju imprezy można organizować w ciągu całego roku, ale jest taka jedna pora, kiedy kolorowe, fantazyjne maski mają największe wzięcie. To oczywiście karnawał, zapusty, rozpoczynające się najczęściej w święto Trzech Króli, a kończące 40 dni przed Wielkanocą. Specjalnie z myślą o tych, którzy kultywują karnawałowe tradycje, zebraliśmy sprawdzone pomysły na maskarady z muzycznym zacięciem. Oto za kogo możesz przebrać się następnym razem.

Buckethead (dla każdego)

To akurat najprostsza z możliwych do zrobienia masek. Trzeba tylko zainwestować w ten większy kubełek, który pozwoli ci się upodobnić do światowej sławy gitarzysty, o którym przez długie lata wiedziano tylko, że chowa swoją głowę w plastiku po kurczakach. Jeśli już taki znajdziesz, musisz jeszcze zaopatrzyć się w białą maskę w stylu „Halloween 4”. Takie combo zrobi wrażenie. Jeśli jednak nie, możesz wtedy opowiedzieć trochę więcej o samym gitarzyście. Grał w końcu z takimi gigantami sceny, jak Bootsy Collins, Mike Patton, Iggy Pop czy Les Claypool z Primusa, przez cztery lata był też w składzie Guns N’ Roses. Jest też notowany na liście magazynu „Guitar World” pośród najszybciej grających muzyków na świecie.
Buckethead

Buckethead

© John Smisson

Björk (dla wyobraźni)

Najwięcej ludzi uwielbia Björk za jej muzykę, ale ta islandzka artystka wyrażała się też zawsze przez swoje teledyski, koncerty i szykowne stroje, które zdaje się, że ograniczały tylko wolne terminy projektantów, którzy dla niej pracowali. Jeden z nich, James Merry, wspominał w jednym z wywiadów, że Björk czekała na nową maskę przed każdym kolejnym występem – a każda kolejna miała zachwycać inaczej. Jest więc z czego wybierać i czym się inspirować – raz maski Björk wyglądają jak wyjęte z królewskich dworów czy baśni, kiedy indziej, jakby spadły z kosmosu. Ale jakie by nie były, nie sposób przejść obok nich obojętnie.
Björk

Björk

© Trevor Dernai / Red Bull Content Pool

Daft Punk (dla sławy)

„Nie planowaliśmy zostać robotami. To wydarzyło się po prostu, w studiu” – mówili kiedyś najbardziej zamaskowani producenci muzyki elektronicznej. Spróbuj podobnie podejść do kolejnej imprezy – specjalnie nie planuj, co się na niej wydarzy. Idź na spontan. Ale na wszelki wypadek przygotuj tylko maskę. Hełmy Daft Punk to jedne z najbardziej rozpoznawalnych symboli współczesnej sceny muzycznej, a więc trudno, by ktoś ich nie rozpoznał i nie podszedł zagadać: ej, „Homework” czy „Discovery”? Tym bardziej, że ich zrobienie będzie cię kosztować naprawdę spooro pracy.
Daft Punk

Daft Punk

© mat. prasowe

Marshmello (dla zaoszczędzenia czasu)

Po Daft Punk na tej liście powinien się pojawić Deadmau5, który zasłynął w świeci także dzięki swojemu myszo-hełmowi, ale jego miejsce zajął tutaj Marshmello. Nie przez przypadek – jego maska jest po prostu łatwiejsza w wykonaniu, a gdyby ktoś chciał kupić gotowca – tańsza na eBayu. Kto jednak ma mnóstwo wolnego czasu i jeszcze więcej cierpliwości, niech spróbuje sił z Deadmau5em, kto woli iść na skróty – wystarczy mu Marshmello.
Ninja X Marshmello

Ninja X Marshmello

© August Hernmarck

BOKKA (dla rodaków)

Na zdjęciach występują często odwróceni do widowni lub zasłaniający się rękoma, ale nie o taką zabawę nam chodzi. Inspirację weźmy z koncertowej wersji BOKKI – polskiego zespołu, który udanie przeniósł na polski grunt muzyczną maskaradę. W dorobku kapeli są trzy świetne płyty, jest też sporo masek, którymi można rozbłysnąć na imprezie. Szczególnie polecamy tę z okładki krążka „BOKKA” – wystarczy tylko lusterko i dobra gumka.

Slipknot (dla odważnych)

Maski Slipknota ewoluowały przez dziesięciolecia. Jak mówi lider amerykańskiego zespołu, wszystko przez to, że maska jest reprezentacją osoby, która ją nosi. To akurat ciekawe. Zwłaszcza, kiedy spojrzy się na Craiga Jonesa z 2000 roku, kiedy nosił dziwaczny hełm z kolcami, albo Sida Wilsona w masce gazowej… Ale taka już natura metalowca, że musi głośniej, straszniej, bardziej. Kto czuje podobnie jak oni, w zamaskowanej historii Slipknot znajdzie mnóstwo inspiracji.
Slipknot

Slipknot

© Slipknot

Bloody Beetroots (dla fanów Marvela)

„Dlaczego w ogóle zakładacie maski?” – zapytano kiedyś włoskiego DJ-a i producenta, Sir Boba Corneliusa Rifo, chowającego się za nazwą Bloody Beetroots. Odpowiedział: „Bo mam w du*ie sławę. Chcę iść na kawę, by nikt mnie nie zaczepiał”. Kiedy wychodzi na scenę, upodabnia się trochę do postaci ze świata Marvela – Venoma. Nie przez przypadek. Bob jest fanem komiksów i nawet jednym z warunków konkursu, jaki zorganizował w celu znalezienia nowego pomysłu na maskę Bloody Beetroots, było nawiązanie do świata komiksu właśnie. Inne kryteria: okolice uszu muszą być zaprojektowana tak, by móc swobodnie słuchać. Okolice nosa muszą być zaprojektowane tak, aby móc swobodnie oddychać. Sprytnie.
The Bloody Beetroots

The Bloody Beetroots

© Nikka Dimroci

SBTRKT (dla wspólnej zabawy)

Urodził się w Londynie, ale większość swojego dzieciństwa spędził w Kenii. To stąd ta fascynacja do twarzowych zasłon, które przywołują na myśl plemienne maski. Nie tylko te z Afryki, ale również z Indii czy obu Ameryk. „Chcę, by moja muzyka była zaskakująca. Tak samo, jak i cały wizerunek” – mówił w jednym z wywiadów. A przy okazji brytyjskiego Camp Bestivalu SBTRKT rozdał, wraz A Hidden Place – anonimowym projektantem – specjalne maski dwutysięcznej publiczności, by wszyscy mogli wziąć udział we wspólnym, plemiennym spektaklu. Festiwalowej maskaradzie.
SBTRKT

SBTRKT

© mat. prasowe

MF DOOM (dla szacunku)

„Nieistotne, co widzisz, ważne, co słyszysz” – nieżyjący już Daniel Dumile, czyli MF DOOM zostawił nam po sobie nie tylko masę niesamowitej muzyki, ale i sporo złotych myśli. Zostawił też swoją maskę, w której stworzył hiphopowego bohatera naszych czasów. Charakterystyczna gladiatorka, złota lub srebrna, zawsze już będzie wzbudzać podziw i szacunek.
MF Doom podczas koncertu w Sao Paulo

MF Doom

© Lost Art/Red Bull Content Pool

Orville Peck (dla odrobiny dzikiego zachodu)

Maski to ciekawe zjawisko na muzycznej scenie. Niektórzy ją noszą, dla podkręcenia image’u, inni dla zbudowania wokół siebie aury tajemniczości, jeszcze inni – jak Orville Peck – by w masce właśnie stać się lepiej widocznym. Tak przynajmniej artysta tłumaczył w jednym z wywiadów: „Ja się nie chowam za maską, jest zupełnie odwrotnie”. Maski pozwalają mu pisać niezwykle osobiste teksty – nastrojowe rozważania na temat samotności, nieodwzajemnionej miłości i niepokoju ukrytego w mitologii kowboja. Śpiewane jego ponurym barytonem, który przywołuje na myśl takie sławy jak Johnny Cash i Roy Orbison. W karnawale słucha się raczej bardziej imprezowej muzyki, ale „kowbojska” maska – to może być to.