Everest to jedna z bardziej śmiercionośnych gór, jakie istnieją i jednocześnie jedna z najbardziej kuszących. Co roku dosłownie tysiące ludzi przyjeżdżają do Nepalu i Tybetu, by się na nią wspinać. Odkąd została opisana w 1856 roku, weszły na nią tysiące wspinaczy. W tej chwili, w erze komercyjnych wypraw i zaawansowanego sprzętu, każdego roku ponad 600 osób dociera na szczyt. Poniżej kilka fascynujących faktów na temat najwyższej góry na Ziemi.
1. Ma mniej więcej taką wysokość, na jakiej latają samoloty pasażerskie i wciąż rośnie
Oficjalna wysokość Everestu, wynosząca 8848 m n.p.m. jest trochę mniejsza od tej, na której latają pasażerskie odrzutowce. Ale każdego roku góra rośnie około pół centymetra. Obecnie jest o około 41 cm wyższa niż wtedy, kiedy zdobywali ją Edmund Hillary i Tenzing Norgay - w 1953 roku. Dzieje się tak, ponieważ nacierające na siebie płyty tektoniczne wciąż wypychają Himalaje ku górze.
Zaskoczeniem może być fakt, że choć Everest jest najwyższą górą, której wysokość liczymy nad poziomem morza, to najwyższą górą na Ziemi w ogóle jest hawajska Mauna Kea. Od podstawy do szczytu mierzy ponad 10200 metrów, ale tylko 4200 wystaje z oceanu.
2. Everest nigdy nie widział góry nazwanej swoim imieniem
Mount Everest zidentyfikowano po raz pierwszy podczas "the Great Trigonometrical Survey of the Himalayas" w 1841 roku i nazwano po prostu szczytem XV. Andrew Scott Waugh oznaczył go jako najwyższy na świecie w 1856 i nadał mu nową nazwę na cześć pułkownika George'a Everesta, który zapoczątkował prace kartograficzne na terenie Indii, ale nigdy nie dotarł w ten rejon. Wielu ludzi wciąż używa tradycyjnych nazw - czy to tybetańskiej Czomolungma, oznaczającej matkę, boginię świata, czy nepalskiej Sagarmatha, oznaczającej boginię nieba.
3. Możliwości wspinaczki okresowo blokuje jet stream
W najlepszym wypadku, w ciągu roku jest tylko kilka tygodni, kiedy można wspiąć się na Everest, ponieważ przez większość czasu wieje tam jet stream - wiatr osiągający ponad 320 km/h. Dwukrotnie, w maju i październiku, wiatr przesuwa się nieco na północ i robi się tam spokojniej. Temperatura rośnie do -30ºC, a nawet -20ºC późną wiosną. Wysoki sezon na zdobywanie Everestu to druga połowa maja.
4. Poprawiło się bezpieczeństwo wypraw
Everest zdobywano wiele tysięcy razy. Przy tym trochę mniej niż połowa zdobywców wchodzi tam co najmniej dwa razy. Do końca czerwca 2017 roku, na 29 udanych ataków szczytowych zdarzał się jeden zgon. Połowa wszystkich przypadków to śmierć na skutek lawiny lub odpadnięcia od zboczy góry. 20% wspinających się osób zginęło z powodu choroby wysokościowej i ekspozycji na warunki. Jednak poprawa jakości sprzętu, prognozowania pogody i rosnący profesjonalizm przewodników spowodowały w ostatnich latach znaczną poprawę tych statystyk. Obecnie śmierć spotyka jedną osobę na 60, które zdobędą szczyt.
5. Istnieje aż 18 różnych dróg w górę, ale najczęściej korzysta się z dwóch
Istnieje 18 różnych dróg wspinaczkowych na szczyt Everestu, ale dwie z nich są wykorzystywane najczęściej - normalna, czyli granią południowo-wschodnią od strony Nepalu i północna od strony Tybetu. To tam przy dobrej pogodzie jest największy ruch. Tylko do zaporęczowania drogi normalnej każdego roku zużywa się ponad 10 km lin. To właśnie na niej pewnego roku, w korku na szczyt utknęło 150 wspinaczy.
Zobacz też: Co warto ze sobą zabrać na wyprawę w Himalaje?
6. Jeden oddech na poziomie morza wystarcza za trzy na szczycie Everestu
Powietrze na szczycie zawiera jedynie jedną trzecią tej ilości tlenu, którą można oddychać na poziomie morza, dlatego niewiele jest osób, które próbowały się tam wspinać bez korzystania z dodatkowego tlenu z butli. W sumie aż 97,5% wszystkich wejść to te wspomagane tlenem. Zwykle zaczyna się z niego korzystać tuż poniżej granicy tzw. "strefy śmierci" - około 8000 m n.p.m. Waga butli sprawia, że ilość życiodajnego gazu jest ograniczona, a co za tym idzie można nim sztucznie "obniżyć" wysokość co najwyżej do tego stopnia, aby poczuć się jak na 7000 m. To właśnie z tego powodu wielu wspinaczy cierpi na HACE (wysokogórski obrzęk mózgu), którego objawami są: niewyraźna mowa, dezorientacja, słabsza koordynacja, halucynacje i problemy z racjonalnym podejmowaniem decyzji. Żaden z nich nie jest niczym dobrym na tak dużej wysokości.
7. Żeby się wspinać, musisz uzyskać błogosławieństwo
Zanim ktokolwiek wyruszy w kierunku szczytu, musi poprosić bogów gór o ochronę. Służy temu tradycyjna ceremonia Pudźa, którą w bazie odprawia buddyjski lama w towarzystwie dwóch mnichów. Ceremonia rozpoczyna się od zbudowania specjalnego kopca i powiewających flag modlitewnych. Zanim złoży się ofiarę bogom następuje błogosławienie sprzętu wspinaczkowego. W powietrze wyrzuca się mąkę i ryż.
Przeczytaj również: Niebezpieczna praca: jak to jest być Szerpą na Evereście?
8. Wiadomość o pierwszym wejściu na szczyt Everestu była zaszyfrowana
Wyłączność na poinformowanie opinii publicznej o pierwszym wejściu na szczyt w 1953 roku miała gazeta London Times. Informacja była tak cenna, że reporter, który ją nadał do wydawców w Londynie, korzystał z szyfru. Redaktor James Morris nadał telegram o treści: "Warunki śniegowe złe, wyprawa opuściła bazę wysuniętą 29 i czeka na poprawę". W kodzie "warunki śniegowe złe" oznaczały "szczyt został zdobyty". "Opuszczenie bazy wysuniętej" lub "baza wysunięta" to Hillary, a "poprawa pogody" Tenzing. Komunikat oznaczał więc w rzeczywistości mniej więcej: "Szczyt zdobyty 29 maja przez Hillary'ego i Tenzinga".
9. Wspinaczka na Everest wymaga niemałego budżetu
Wyprawa na Everest może kosztować od 10, czy 20 tysięcy dolarów w przypadku grup zorganizowanych z międzynarodowymi przewodnikami, albo coraz częściej wyłącznie nepalskimi, w nieskończoność. Za niecałe 100 tysięcy można wspinać się w pojedynkę w towarzystwie własnego, doświadczonego przewodnika, który na szczycie był co najmniej kilka razy.
10. Z roku na rok jest tam coraz bardziej tłoczno
Od pierwszego wejścia w 1953 do przełomu stuleci, średnio na szczyt wchodzono 25 razy rocznie. Od roku 2000 do 2017, ta liczba była szesnastokrotnie wyższa. Rocznie na szczycie stawało 415 osób w sezonie. W 2017 z bazy wyszło 1062 osoby, z których 648 zdobyło szczyt. Zwiększa się zainteresowanie tym wyczynem ludzi z Indii i Chin, przy czym nie maleje liczba Europejczyków, Amerykanów i mieszkańców Azji południowo-wschodniej. Z roku na rok liczba zdobywców będzie rosnąć.
Zobacz też: To, czego z bazy pod Everestem nie widać…
11. Hillary i Tenzing to nie jedyni zdobywcy Everestu w ich rodzinach
Sir Edmund Hillary i Szerpa Tenzing Norgay zapisali się w historii jako pierwsi, którzy postawili stopę na szczycie, ale ich synowie - Peter i Jamling - też zasługują na słowa uznania. Peter wszedł tam w 1990 roku, dzięki czemu stworzył z ojcem pierwszą w ten sposób spokrewnioną parę zdobywców, a Jamling powtórzył to w 1996. Obaj potomkowie pionierów weszli na Everest po raz drugi, razem, w 2002 roku.
12. Jeszcze nikt nie zjechał całej trasy ze szczytu Everestu do bazy na nartach bez tlenu
Z wierzchołka Everestu zjeżdżano już wiele razy, ale nigdy nikt nie wspiął się tam bez tlenu i nie zjechał całej drogi od szczytu do bazy. W 2019 roku próbował tego dokonać Andrzej Bargiel, ale z powodu seraka zwisającego nad drogą, zagrażającego wyprawie, nie dane mu było nawet wspinać się na szczyt góry. Czy kiedyś wróci do tego pomysłu? Zobaczymy.
Obejrzyj też film z innego zjazdu Andrzeja:
1 h 6 min
K2: Pierwszy zjazd
Zajrzyj za kulisy wyprawy Andrzeja Bargiela, podczas której dokonał pierwszego zjazdu z K2 (8611 m n.p.m.) na nartach